Ta wiadomość ucieszyła wszystkich związanych z Ruchem, tak jak Wojciecha Grzyba, jednego z podstawowych zawodników chorzowian. - Kamień spadł panu z serca? - Nie kamień, a nawet głaz. - Wierzył pan, że Ruch dostanie jednak licencję na grę w Orange Ekstraklasie? - Z każdym dniem dostawiliśmy zapewnienia, że jest szansa, abyśmy jednak zagrali w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Nie było choć cienia wątpliwości? - O tym, że nie dostaniemy licencji dowiedzieliśmy się w środę, a w niedzielę powiedziałem w jednym z programów, że nie dopuszczam do siebie możliwości, iż nie wystąpimy w Orange Ekstraklasie. Teraz mogę się jednak przyznać, że taką możliwość dopuszczałem, szczególnie po zdecydowanych deklaracjach Zbigniewa Sadowskiego, szefa Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych i Zbigniewa Koźmińskiego, rzecznika PZPN. - Kto najbardziej przyczynił się do tego, że "niebiescy" jednak wystąpią w Orange Ekstraklasie? - Nie chciałbym teraz oceniać, kto w tej walce był przeciwko nam, a kto nam pomagał. Na pewno do tej drugiej grupy ludzi należy właściciel. Mariusz Klimek spłaca długi, z którymi nie ma nic wspólnego. W innych klubach starano się takie sytuacje obchodzić zamieniając stowarzyszenie w spółkę akcyjną, nie biorąc na siebie odpowiedzialności za zachowanie poprzedników. Od kiedy w Ruchu jest Klimek klub działa na zdrowych zasadach. Może pieniądze nie są bajeczne, ale przynajmniej wszystko jest normalne.