Chorzowianie przed reprezentacyjną przerwą pokonali Jagiellonię Białystok 5-2. Była to pierwsza wygrana "Niebieskich" u siebie w tym sezonie. - Na pewno zespół po zwycięstwie jest podbudowany. A czy ta przerwa nam pomogła, czy zaszkodziła... okaże się w piątek - dodał Fornalik. Przyznał, że faworytem meczu będą goście, a jego podopiecznych czeka niełatwe zadanie. - Wrocławianie nieprzypadkowo są wiceliderem. Grają dobrą piłkę, rozumieją się na boisku i będą faworytem. Ale w piłce nie zawsze faworyt wygrywa - zauważył szkoleniowiec. O tym, kogo najbardziej obawiają się chorzowianie może świadczyć fakt, iż klub zorganizował dla kibiców symboliczne "pokonanie mili" (w sensie dystansu). Lider Śląska Sebastian Mila ostatnio gra bardzo dobrze nie tylko w drużynie klubowej, ale i w reprezentacji. - To inny zawodnik niż jeszcze dwa lata temu. Jest w świetnej dyspozycji. Ale są w składzie Śląska bardzo dobrzy piłkarze, na przykład Flavio Paixao czy Piotr Celeban - komplementował rywali Fornalik. Dodał, że ma kilka dylematów w kwestii wyjściowego składu. Podkreślał, iż bardzo istotne jest szybkie przejście od obrony do ataku. - Kiedyś, gdy nasz zawodnik dostał piłkę, to na chorzowskim stadionie słychać było tylko "iiiiiiidź!". Tak grał Ruch w swoich najlepszych czasach, bez kalkulacji - wspominał były selekcjoner kadry. Podkreślił, że wysoka wygrana z Jagiellonią nie spowodowała zmiany podejścia drużyny do meczów. - To pomogło, ale zdajemy sobie sprawę, ile mamy punktów i musimy realnie stąpać po ziemi znając przy tym swoją wartość - dodał. Obrońca Ruchu Martin Konczkowski dodał, że wraz z kolegami chce potwierdzić w piątek, iż wygrana z "Jagą" nie była przypadkowa. - Zależy nam, by pokazać, że potrafimy grać w piłkę. Punkty są nam bardzo potrzebne, bo nasza sytuacja w tabeli nie jest za ciekawa - ocenił. Początek piątkowego meczu w Chorzowie o godz. 18.00.