Jutro "Niebieskich" czeka ostatnie spotkanie o punkty w tym roku. W Chorzowie gościć będzie Wisła Kraków (początek meczu godz. 20.30). W normalnych okolicznościach Ruch można by obstawiać w roli faworyta, ale patrząc na zawirowania, z jakimi mamy do czynienia w ostatnim czasie w klubie, i tragiczny wręcz bilans gier na własnym stadionie w tym roku, to kibice 14-krotnego mistrz Polski mogą mieć uzasadnione obawy. W 2016 roku Ruch beznadziejnie prezentuje się grając u siebie. Wiosną chorzowianom nie udało się wygrać ani razu na swoim stadionie. Dwa razy zremisowali, a pięć meczów przegrali. Jesienią jest trochę lepiej, bo "Niebiescy" dwa spotkania zdołali rozstrzygnąć na swoją korzyść, a jedno zremisować, ale i tak są pod tym względem najgorsi w lidze. Skąd takie problemy chorzowian w grach u siebie? - W dzisiejszym futbolu często jest tak, że gra się łatwej na wyjeździe, niż na swoim stadionie. Widać to na przykładzie Ruchu, który grając na Cichej musi zdobywać punkty. Zespół otwiera się i siłą rzeczy naraża się na kontry przeciwnika - mówi Jan Woś. Były ligowiec, który w Ruchu występował w latach 2000-02, dodaje. - Co innego, kiedy jest się w tabeli na piątym czy szóstym miejscu, a co innego, kiedy na końcu stawki. Trzeba zaatakować większą grupą zawodników. Ktoś potem nie zdąży wrócić, rywal zdobywa bramkę na 1-0 i zaczynają się problemy. Wiadomo, że atak pozycyjny trudniej potem budować, stąd Ruchowi łatwiej grać na wyjazdach, niż u siebie. Widać to było choćby w ostatniej porażce zespołu z Chorzowa u siebie z Arką - tłumaczy Woś, który obecnie jest trenerem trzecioligowego Pniówka Pawłowice. Z uwagi na trudną sytuację na piłkarskim boisku i poza nim, o spokojnych świętach w Chorzowie mogą zapomnieć, na pewno jednak wygrana, ze słabo prezentującą się w tym sezonie w meczach na wyjeździe Wisłą, poprawiłaby nieco humory na koniec roku. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Michał Zichlarz