Oba zespoły nie miały w ostatnich kolejkach najlepszej passy. Chorzowianie przegrali dwa ostatnie mecze, a Podbeskidzie nie wygrało od pięciu spotkań. "Niebiescy" przystąpili do meczu bez kontuzjowanych: Łukasza Surmy oraz notującego bardzo dobry sezon Grzegorza Kuświka. Typowy skrzydłowy Marek Zieńczuk tym razem, decyzją trenera Jana Kociana, zaczął mecz w roli rozgrywającego. Już w szóstej minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego popularnego "Zienia" nieznacznie chybił głową Martin Konczkowski. Do kontrowersji doszło w 16. minucie, gdy w polu karnym gości, przy dużym udziale Tomasza Górkiewicza, padł Kamil Włodyka. Gwizdek sędziego Pawła Pskita pozostał jednak cichy. Po niespełna półgodzinie gry Bartłomiej Babiarz mocnym strzałem z 20 metrów sprawdził Richarda Zajaca. Bramkarz "Górali" pewnie złapał piłkę. Piłkarze z Bielska przez długi czas niemal w ogóle nie gościli na połowie Ruchu, ale gdy się tam przedarli, od razu stworzyli stuprocentową okazję do zdobycia bramki. Mikołaj Lebedyński podał przed bramkę do Fabiana Paweli. Ten jednak najpierw trafił w Michała Buchalika, a w dobitce uderzał piłkę lewą nogą, lecz... trafił się w prawą i szansa przepadła. Po chwili Pawela znów nie miał szczęścia, tym razem główkował w słupek po rzucie rożnym. Zaraz po przerwie "Niebiescy" za sprawą Filipa Starzyńskiego i Jakuba Kowalskiego wyprowadzili dobrą akcję prawym skrzydłem, którą zepsuł Włodyka, marnując znakomitą szansę na gola. Piłkarz Ruchu spudłował z kilku metrów. W drugiej połowie w drużynie gospodarzy zadebiutował Sebastian Janik. 24-letni piłkarz w ostatniej chwili został zgłoszony do gry, po tym jak Krajowa Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przyznała mu rację w sporze o kontrakt z pierwszoligową Puszczą Niepołomice. Sebastian to syn byłego piłkarza Wisły Kraków Zdzisława Janika. W 73. minucie na prowadzenie w wątpliwych okolicznościach wyszli goście. Maciej Iwański podał prostopadle do wprowadzonego chwilę wcześniej Jana Blażka. Sędziowie nie zauważyli, że Czech był na spalonym i puścili grę. Napastnik Podbeskidzia został sfaulowany przez bramkarza Ruchu, a Marek Sokołowski ze spokojem zamienił karnego na bramkę. Dla trenera gości Leszka Ojrzyńskiego rzut karny to było za mało. "Czerwona kartka jest!" - krzyknął głośno. Ale sędzia Pskit nie pokazał Buchalikowi czerwonej kartki, ani nawet żółtej. Chorzowianie nie byli w stanie odwrócić losów meczu, nie zagrażając już poważnie bramce Richarda Zajaca i przegrali po raz trzeci z rzędu. Niemal równo z końcowym gwizdkiem po faulu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Dariusz Łatka z Podbeskidzia. Po meczu powiedzieli: Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "W końcu udało nam się zdobyć trzy punkty. Nie mieliśmy zwycięstwa na wyjeździe, bardzo chcieliśmy w Chorzowie wygrać. Z takim zamiarem tu dziś przyjechaliśmy. Początek meczu był w naszym wykonaniu nerwowy, nie graliśmy tak, jak sobie życzyliśmy. Potem było lepiej. Dobrze pracowaliśmy, mieliśmy strzał w słupek. Dobrze, że padła ta upragniona bramka, która zadecydowała o zwycięstwie. Szczęście było dziś przy nas, bo gospodarze też mieli swoje okazje. Zrobiliśmy kolejny mały krok w kierunku utrzymania, ale potrzebujemy jeszcze zwycięstw i punktów". Jan Kocian (trener Ruchu Chorzów): "Nie był to w naszym wykonaniu dobry mecz. Mieliśmy przed nim problemy z kontuzjami, do końca nie był pewny występ Marcina Malinowskiego, który sam zadecydował, że chce grać. Nasza ofensywa trzeci mecz z rzędu nie działała i dlatego przegraliśmy. Nie mamy wielu alternatyw w składzie, ale na pewno potrzebne są zmiany. Ekstraklasa to jest walka, a nie zabawa. Podbeskidzie dziś wygrało, bo walczyło bardziej niż my i to mnie boli". Ruch Chorzów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Marek Sokołowski (74. z karnego) Czerwona kartka: Dariusz Łatka - Podbeskidzie (90+3. za drugą żółtą) Sędzia: Paweł Pskit. Widzów: 6200. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>