Zainteresowanie tym meczem na Górnym Śląsku jest bardzo duże. Wielu kibiców w piątkowy ranek stało pod kasami stadionu na Cichej żeby nie czekać z kupnem wejściówki na to spotkanie do ostatniej chwili. Dobrze zrobili, bo w południe biletów już nie było! Oznacza to, że mecz z Motorem zobaczy przy Cichej 9300 widzów. Eugeniusz Lerch, mistrz Polski z Ruchem w 1960 roku, również czeka na to spotkanie, był na pierwszym barażu z Radunią Stężyca. Mecz z Motorem Lublin odbędzie się w niedzielę, początek o godz. 17. Kibice Ruchu dyskutują o szczegółach każdego meczu Paweł Czado: Wśród kibiców Ruchu nie ma chyba innego tematu niż niedzielny baraż... Eugeniusz Lerch: Oj, tak. Wszyscy tym żyją. Dosłownie przed chwilą miałem telefon "Tyś jest Ojga Lerch?" - słyszę na dzień dobry. "No ja" - odpowiadam. "A mogymy chwila pogodać? Jo sie chcioł ino dowiedzieć co oni majom tako taktyka, że z dalyka nie szczylajom? Tamci szczyloli a nasi niy". To pokazuje jak fani Ruchu przeżywają i roztrząsają szczegóły każdego spotkania, a teraz to już w ogóle. Sytuacja Ruchu jest szczególna, wyjątkowo przejrzysta. Jeden mecz dzieli ich od szczęścia. Wygrają z Motorem- są w niebie. To chyba też dla nich trudny moment. Wygrali z Radunią, ale to jeszcze - w kontekście ostatecznego celu - właściwie niewiele znaczy. Kibice oczekują kolejnego zwycięstwa. - Na pewno nie będzie im łatwo, ale w nich wierzę. Potrafią się przełamać. W meczu z Radunią najlepiej zagrali w... drugiej części dogrywki. To dobrze brzmi w kontekście faktu, że Stężyca nie musiała grać ostatniego meczu [akurat ostatni przeciwnik GKS Bełchatów wycofał się wcześniej z rozgrywek i Radunia zdobyła punkty walkowerem, przyp. aut.]. Ruch Chorzów odbudowuje się spokojnie Radunia mogła więc wypocząć i spokojniej przygotowywać się do pierwszego barażu niż Ruch, który miał trudną przeprawę z Hutnikiem Kraków. To było obciążenie, także psychicznie. Ale Ruch dał radę. CZYTAJ TAKŻE: Ruch Chorzów przyciąga jak Jowisz Wszyscy związani z Ruchem wierzą w ten awans. Warto jednak chyba pamiętać, że gdyby Ruch ten mecz z Motorem przegrał, a przecież tak też może się zdarzyć, to jest sport. W przypadku porażki nie powinno się jednak wpadać ze skrajności w skrajność, z radości w oburzenie, utyskiwanie, że się nie udało, w żądanie, że wszystko trzeba zmienić i wszystko budować od nowa. Pamiętajmy, że przed sezonem Ruch - jako beniaminek - miał się przede wszystkim utrzymać. W razie porażki nie można tej drużyny przekreślać. - Cieszę się, że patrzysz na to w ten sposób, fajnie o nich myślisz. Mam nadzieję, że tak nie będzie... Wierzę w ten klub, bez względu na wynik mecz z Motorem, bo są tam ludzie, którzy naprawdę starają się żeby było jak najlepiej. Nie tylko "Siemion" [prezes Seweryn Siemianowski, przyp. aut.], który był moim piłkarzem w juniorach przez trzy lata. Także inni, choćby Marek Godziński z żoną czy Marcin Stokłosa. Podoba mi się sposób w jaki Ruch jest odbudowywany. rozmawiał: Paweł Czado