Blisko pół wieku minęło od ostatniej wygranej Rakowa z Cracovią. Częstochowianie nie potrafili ściągnąć tej klątwy na zapleczu Ekstraklasy, nie dali też rady od czasu awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w sezonie 2019/2020. Karty nie zdołali jednak odwrócić w najważniejszym momencie, bo dziś tylko zremisowali. To oznacza, że przed wielką szansą objęcia prowadzenia w tabeli stanie Lech Poznań. Od początku meczu Cracovia pokazywała, że zamierza przedłużyć czarną serię Rakowa. Goście nie schowali się za podwójną gardą, tylko nękali bramkę Vladana Kavacevicia. Efekt? Niecelne uderzenie Virgila Ghity, które tylko przetoczyło się po poprzeczce. Z czasem to jednak gospodarze mieli coraz więcej do powiedzenia, a ofensywne zapędy "Pasów" zahamowała kontuzja i zejście z boiska Jewhena Konoplanki. Raków zmuszony został jednak do ataku pozycyjnego, z którym "Pasy" bez większych problemów sobie radziły. W 38. minucie Raków wytoczył jednak swoje najcięższe działo, czyli stały fragment gry. Z rzutu rożnego dośrodkował Ivi Lopez, piłka trafiła do Bena Ledermana, a ten idealnie dośrodkował na głowę Vladislavsa Gutkovskisa i rosły napastnik głową skierował piłkę do siatki. - "Gutek" ma niesamowity wyskok i dobrze, że z tego skorzystał. Napieraliśmy na Cracovię, choć nie jest łatwo, bo stawiają opór. Gra nie jest tak płynna, jakbyśmy chcieli, ale mimo wszystko mamy kontrolę nad spotkaniem - mówił w przerwie przed kamerami Canal+ Mateusz Wdowiak, pomocnik Rakowa i były gracz Cracovii. Michał Rakoczy, pomocnik "Pasów": - Mieliśmy swoją taktykę i chcieliśmy zabezpieczyć środek, ale w głupi sposób straciliśmy bramkę. Choć wiadomo, że Raków to jest wysoki zespół... W drugiej połowie musimy zaatakować, bo chcemy pomóc Lechowi w walce o mistrzostwo Polski. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Nie były to puste słowa, bo już na początku drugiej części krakowianie mieli dobrą okazję i być może piłka po uderzeniu Ghity wpadłaby do siatki, ale na jej drodze stał... David Jablonsky, obrońca "Pasów". W 59. minucie wydawało się, że sytuacja Cracovii stanie się beznadziejna, bo po ładnym przyjęciu piłki do siatki trafił Wdowiak. Okazało się jednak, że zawodnik Rakowa był na półmetrowym spalonym, co szybko wychwycili sędziowie. Cztery minuty później nastroje w Częstochowie zmieniły się diametralnie. Akcję Cracovii napędzili rezerwowi - Rivaldinho zagrał do Kakabadze, ten wyłożył piłkę Sergiu Hance, a kapitan "Pasów" doprowadził do remisu. Stadion Rakowa zamarł, bo w tym momencie mistrzostwo Polski zaczęło się oddalać. Gospodarze od razu rzucili się do ataków i za moment Fran Tudor w trudnej sytuacji uderzył w poprzeczkę. Później gospodarze starali się już nie wypuszczać rywali z ich połowy, a najgroźniejsi byli po rzutach rożnych. Niewiele z tego jednak wynikało i teraz w Częstochowie muszą czekać na wynik meczu Piast - Lech. Raków Częstochowa - Cracovia 1-1 (1-0) Bramka: Gutkovskis (38.) - Hanca (63.). Składy i statystyki - TUTAJ. Piotr Jawor