W Wielką Sobotę prowadzące w Ekstraklasie trio solidarnie powygrywało swoje trudne wyjazdowe spotkania. Pogoń Szczecin uporała się z Jagiellonią Białystok 2-1, Raków rozbił Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3-0, a Lech Poznań pokonał Wisłę Płock 1-0. Odsuwa presję od drużyny Na pięć kolejek przed zakończeniem rozgrywek cała trójka ma ba swoim koncie po 59 punktów. Wiele wskazuje, że jest tak po raz ostatni w bieżących rozgrywkach. Dlaczego? Już w środę w Szczecinie mecz na szczycie Pogoń - Raków. Przed tym starciem, jak i przed kolejnymi ważnymi grami, które wyłonią mistrza Polski w sezonie 2021/22, odbywa się swoista gra psychologiczna. Po wygranym pewnie 3-0 spotkaniu w Niecieczy trener częstochowian na pytanie o to czy sprawdza kalendarz rywali w walce o tytuł mistrza Polski odpowiedział niespodziewanie. - Na razie patrzyłem na to gdzie jest Lechia Gdańsk, żeby nas nie wyprzedziła. Bardziej patrzyłem w tą stronę, niż na górę. Idziemy krok po kroku, naszym celem jest gra w pucharach i wygrywając w Niecieczy zrobiliśmy kolej krok w tym kierunku. Co dalej, to zobaczymy. Wygraliśmy z Bruk-Betem i teraz z takim komfortem jedziemy na mecz do Szczecina, tym bardziej, że do gry wraca choćby pauzujący w ostatniej kolejce za kartki Fran Tudor. Dołączą też do nas kolejni zawodnicy i głębia składu będzie inna. Mogli wejść już w meczu z Bruk-Bet, ale woleliśmy nie ryzykowaliśmy ich zdrowia - mówi szkoleniowiec Rakowa przed środowym meczem z Pogonią w Szczecinie. Raków Częstochowa. Jak najlepszy kruszec Trener Marek Papszun niczym umiejętny psycholog odsuwa od prowadzonego przez siebie zespołu presję, która niewątpliwie ciąży na zespole wicemistrza i zdobywcy Pucharu Polski w poprzednich rozgrywkach. Raków walczy w końcówce, jak rok temu na dwóch frontach, bo przecież już też 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie pojedynek z Lechem Poznań w finale Pucharu Polski. Już w marcu doświadczony szkoleniowiec mówił, że w ligowej rywalizacji faworytem jest nie kto inny, jak... poznaniacy. - Lech ma drużynę na miarę mistrzostwa Polski i każde inne rozstrzygnięcie będzie sensacyjne. Trzeba jednocześnie pamiętać o Pogoni Szczecin, która także ma mocny zespół. Teraz wszystko może się wydarzyć. My mamy najmniejsze szanse, ale możemy się w tej walce liczyć - mówił w swoim stylu trener Papszun, a przecież to nie kto inny, jak częstochowianie pod jego wodzą są wiosną najlepiej punktującą drużyną w Ekstraklasie. W 10 ligowych grach jedenastka spod Jasnej Góry zdobyła już 24 punkty. O dwa więcej niż Pogoń, o trzy niż Legia i aż o sześć więcej niż "Kolejorz". Jako jedyna w drugiej części rozgrywek jeszcze nie przegrała, siedem meczów wygrywając, a trzy remisując. Pogoń przegrała w tym czasie dwa razy, Lech podobnie. Tymczasem trener Papszun mówi. - Naszym celem jest gra w pucharach, mam nadzieję, bo ta przewaga już jest taka, że te puchary mamy. Teraz chciałoby się zdobyć jak najwyższe miejsce na koniec, medal o jak najwyższej mocy i barwie - zaznacza szkoleniowiec częstochowskiej jedenastki. Wielkie kontrowersje w Ekstraklasie. VAR znów zawiódł? Ta maszyna jest kapitalnie naoliwiona Raków walczy na trzech frontach