Sebastian Staszewski, Interia: - Jesteś zaskoczony rozmiarem zwycięstwa w dwumeczu z Astaną? 6-0 dla Rakowa Częstochowa to wynik, którego chyba nikt się nie spodziewał... Vladan Kovačević: - Co prawda znaliśmy Astanę i wiedzieliśmy, że to dobry zespół, ale trochę zdziwili nas postawą w obronie, szczególnie w Częstochowie. W Nur-Sułtan było znacznie trudniej, bo Astana to ekipa grająca bardzo agresywnie. Na szczęście pokazaliśmy boiskową mądrość i obroniliśmy to, co wywalczyliśmy w pierwszym meczu. Dlatego wydaje mi się, że po dwumeczu naprawdę możemy być z siebie zadowoleni. Mnie osobiście cieszą czyste konta... Nie miałeś w tym dwumeczu zbyt wiele roboty. Zupełnie inaczej niż przed rokiem... - Oj tak, wtedy cały czas coś się działo. Były nawet rzuty karne z Sūduvą Mariampol. Ale jeśli mam być szczery, to bardziej podobają mi się takie mecze jak z Astaną (śmiech). Co prawda dużym wyzwaniem było utrzymanie koncentracji przez 90 minut, ale na szczęście się to udało. I dziś możesz pochwalić się pewną niesamowitą statystyką. W barwach Rakowa zagrałeś w ośmiu meczach pucharowych. I w siedmiu z nich zachowałeś czyste konto! - Niesamowite, prawda? Bramki puściłem tylko z Gentem. To zasługa nie tylko moja, ale i naszych obrońców. A statystyka podoba mi się bardzo, chociaż i tak chcę ją jeszcze podkręcić! Jesteście bardziej dojrzałą drużyną niż ta, która rok temu walczyła z Sūduvą i Rubinem Kazań? - Tak uważam. I wydaje mi się, że było to widać na boisku w Nur-Sułtan. Rok temu zyskaliśmy doświadczenie, które teraz umiemy wykorzystać. Pamiętasz, że wtedy w trzeciej rundzie byliśmy skazywani na porażkę, mało kto w nas wierzył? Teraz sytuacja jest całkiem inna. Ja sam zresztą uważam, że obecnie jestem w dużo wyższej formie niż wtedy. Czuję się świetnie. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy ze Spartakiem Trnawą. Rola faworyta wam pasuje? - Musimy tak myśleć, bo jesteśmy faworytem. Na Słowację trzeba pojechać po zwycięstwo. Awans do czwartej rundy to obowiązek. Patrzyłem na zespół w meczach z Astaną i zobaczyłem drużynę, którą na to stać. Mamy szacunek do rywali, ale i wielką wiarę w nasze umiejętności. Uważasz, że awans do fazy grupowej Ligi Konferencji jest możliwy? - Spokojnie, najpierw zagrajmy ze Stalą Mielec w lidze, a później z Trnawą. Natomiast wszyscy wiemy, że kluczowe będzie losowanie. My czujemy się mocni, ale losowanie będzie ważne. Co z twoją przyszłością? Pograsz jeszcze w Rakowie? Na horyzoncie jest Benfica Lizbona... - Nie mogę zbyt dużo powiedzieć... Zainteresowanie jest. Zobaczymy co będzie... Byłoby dziwne, gdybym w ogóle o tym nie myślał, ale w tym momencie jestem skupiony tylko na Rakowie. Awans do czwartej rundy, a może nawet fazy grupowej, a później transfer? Brzmi jak plan. - Kto wie, mam kilka możliwości, Benfica nie jest jedyna. Na końcu decyzja należy do Rakowa, z którym przedłużyłem kontrakt do czerwca 2026 roku. To było dla mnie ważne i cieszę się, że się udało. Wiadomo, że transfer byłby wielką rzeczą, ale w tej chwili myślę o grze w Rakowie. W Nur-Sułtan rozmawiał Sebastian Staszewski