Skąd próby ocieplenia wizerunku przez wicemistrza kraju? Wszystko zaczęło się od finału Pucharu Polski. Na Stadion Narodowy w Warszawie, na sektory za bramkami, weszli tylko kibice Rakowa, a ci z Poznania pozostali poza bramami. Jeszcze dwie godziny przed spotkaniem sympatycy obu zespołów chodzili przemieszani uliczkami wokół obiektu - nie było utarczek, nawet słownych. Fani Lecha zostali poza stadionem, fani Rakowa byli na trybunie Ogólnym problemem było to, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie wydał zgody na wniesienie flag większych niż 2x1,5m. Oznaczało to, że kibice zostali pozbawieni możliwości zaprezentowania swoich opraw. Jak twierdzili kibice Lecha, umowa między nimi a kibicami Rakowa była taka, że w przypadku braku takiej zgody, jedni i drudzy nie wejdą na stadion. I Lech na trybunach się nie pojawił, a fani Rakowa - tak. Przez większość czasu skandowali wyzwiska pod adresem polityków czy PZPN, ale po bramkach się cieszyli. Po tamtym spotkaniu w kibicowskim świecie Raków znalazł się na cenzurowanym. Przed końcem sezonu zdobywca Pucharu Polski miał jeszcze tylko jeden wyjazd, ale w Lubinie grał bez wsparcia swoich fanów. Oficjalnie dlatego, że na czas nie została dosłana imienna lista z nazwiskami kibiców z Częstochowy. Nieoficjalnie - kibice Zagłębia przechwalali się, że to oni doprowadzili do takiej decyzji. Dodatkowo w sektorze gości wywiesili flagę z napisem "Piłka nożna bez rakowa" (pisownia oryginalna). Tamto spotkanie Zagłębie sensacyjnie wygrało 1-0 - zapewniło sobie utrzymanie w Ekstraklasie, a Raków stracił szansę na mistrzostwo Polski. Ciekawa akcja marketingowa Rakowa Częstochowa Teraz więc w kilku "piłkarskich" miastach Polski pojawiły się wielkie reklamy z tłem w klubowych kolorach Rakowa, przypominające kibicom innych drużyn, że "w europejskich pucharach jesteśmy jedną drużyną". Zdania odbiorców w mediach społecznościowych były podzielone, aczkolwiek większość kibiców była raczej przychylnie nastawiona. Inaczej jednak baner reklamowy został odebrany przez fanów Lecha. W stolicy Wielkopolski pojawił się on tuż przy stadionie - przy ul. Bułgarskiej. Już pierwszej nocy został zamazany, Raków został w nowej wersji wulgarnie nazwany. I choć historia utarczek między tymi dwoma klubami ma zaledwie dwa miesiące, to już pisze się w niej kolejny rozdział. W maju czołowi piłkarze Lecha, a nawet współwłaściciel klubu Piotr Rutkowski dobrze bawili się przy piosenkach zniesławiających rywala z Częstochowy, w odpowiedzi rywale rozważali zbojkotowanie kończącej sezon Gali Ekstraklasy. To zachowanie Komisja Ligi wyceniła na 25 tys. zł grzywny, ale nikogo nie zawiesiła. Co będzie dalej - przekonamy się w sobotę 9 lipca, gdy o godz. 20.10 oba kluby rozpoczną w Poznaniu meczu o Superpuchar Polski. Wcześniej, bo już we wtorek o godz. 20, Lech zagra w Poznaniu z Karabachem Agdam w pierwszym meczu pierwszej rundy kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów.