Zgodnie z oczekiwaniami, Raków od samego początku był zdecydowanie lepszy. Gospodarze wyszli na prowadzenie już w trzeciej minucie. Pięknym strzałem, bezpośrednio z rzutu wolnego, popisał się Ivi Lopez. 20 minut później Hiszpan ponownie trafił do siatki. Był jednak na spalonym i gol nie został uznany. Karny odwołany, potem karny niewykorzystany Prawie przez całą pierwszą połowę Miedź "nie istniała". Dopiero tuż przed przerwą zrobiło się gorąco pod bramką Rakowa. Olaf Kobacki wbiegł w pole karne i próbował dogrywać. Trafił jednak w rękę Zorana Arsenicia. Sędzia Damian Kos odgwizdał rzut karny, ale po chwili, gdy obejrzał sytuację, zmienił do przerwie. W efekcie, do przerwy, w najmniejszym możliwym stosunku, prowadził Raków. W drugiej połowie gospodarze też atakowali. Nie potrafili jednak zaakcentować swojej przewagi kolejnym golem. Zmarnowali kilka dobrych sytuacji. Raków mógł zostać skarcony za swoją nieskuteczność. W 73. minucie, wskutek nieporozumienia z obrońcami, Vladan Kovacević faulował, w polu karnym, Koldo Obietę, który dwie minuty wcześniej pojawił się na boisku. Sędzia znowu wskazał na 11. metr. Długo trwało sprawdzanie tej sytuacji, ale tym razem arbiter nie zmienił swojej decyzji i do piłki podszedł Angelo Henriquez. Nie potrafił jednak pokonać bramkarza Rakowa. Bośniak wyczuł rywala i odbił piłkę. Raków pierwszy, Miedź pierwsza... od końca W końcówce, w szeregach Miedzi, pojawiło się sporo nerwowości. W pierwszej, z siedmiu doliczonych minut, drugą żółtą kartkę zobaczył Santiago Naveda. Osłabiona Miedź, w ostatnich minutach, nie potrafiła już zagrozić bramce rywali i Raków do końca utrzymał minimalne prowadzenie. W międzyczasie, dwoma żółtymi kartkami został ukarany także trener gości Wojciech Łobodziński i musiał opuścić ławkę rezerwowych. Dzięki temu zwycięstwu, częstochowianie zostali liderem PKO Ekstraklasy. Mają 26 punktów. O 2 wyprzedzają Legię Warszawa. Miedź zamyka tabelę z zaledwie pięcioma "oczkami" Zobacz składy, statystyki i szczegóły meczu