Raków Częstochowa po raz pierwszy w swojej historii gra w eliminacjach Ligi Mistrzów. "Medaliki" rozpoczęły rywalizację już od pierwszej rundy, a w niej trafiły na niżej rozstawioną Florę Tallinn. Zgodnie z oczekiwaniami piłkarze Dawida Szwargi rozbili Estończyków w dwumeczu aż 4:0. Papszun powiedział to o Rakowie i zaskoczył kibiców. Jego słowa mówią wiele Zdecydowanie trudniejsze wyzwanie czekało ich w drugiej rundzie. Wpadli bowiem na kata polskich drużyn, Karabach Agdam. Azerowie w ubiegłych latach eliminowali z europejskich pucharów Wisłę Kraków (2010 rok), Piasta Gliwice (2013), Legię Warszawa (2020) oraz Lecha Poznań (2022). Raków przełamał jednak tę klątwę i po zwycięstwie u siebie (3:2) w Baku wywalczył remis (1:1), dzięki czemu awansował do trzeciej rundy. Raków – Aris: Rajd Tudora dał prowadzenie W niej mistrzowie Polski spotkali się z Arisem Limassol. To zespół, który w ubiegłym sezonie był najlepszy na Cyprze. Pierwszy mecz odbył się w Częstochowie - gospodarze znów chcieli zbudować sobie zaliczkę, aby na wyjeździe mieć ułatwione zadanie. W swoim stylu lewym skrzydłem ruszył Fran Tudor, który następnie dograł piłkę płasko w pole karne. Minął się z nią Fabian Piasecki, ale kilka kroków za nim był jeszcze Władysław Koczerhin, który zamknął akcję i dał częstochowianom prowadzenie. Wynik 1:0 utrzymał się do końca pierwszej połowy. Raków Częstochowa pojedzie na Cypr z minimalną zaliczką Prowadzenie mogło cieszyć Szwargę i jego podopiecznych, ale styl gry - niekoniecznie. Od Rakowa należało oczekiwać więcej. W drugiej połowie wyglądało na to, że więcej od samych siebie oczekiwali również piłkarze mistrzów Polski, którzy podkręcili tempo. Przycisnęli przyjezdnych i szybko zostali za to nagrodzeni. W 63. minucie zwiększyli bowiem swoje prowadzenie do 2 bramek. W polu karnym faulowany był Marcin Cebula, a do wykonania jedenastki podszedł Fabian Piasecki. Napastnik Rakowa nie pomylił się i świętował trafienie. Częstochowianie byli w świetnym położeniu, ale niestety nie zdołali utrzymać tego do samego końca. W 88. minucie dali się zaskoczyć rywalom. Na strzał z dystansu zdecydował się Mihlali Mayambela, a Vladan Kovacević musiał skapitulować. Na Cypr Raków poleci więc z minimalną - bo jednobramkową - zaliczką. Rewanż rozpocznie się we wtorek o 19:00. Jakub Żelepień, Interia