- Bardzo chcieliśmy wygrać, by w komfortowych warunkach przygotowywać się do kolejnego meczu z Lechem w Poznaniu. Nie udało się, ale mecz był bardzo emocjonujący i znowu było w nim sporo kontrowersji - analizował na gorąco Papuszn, Szkoleniowiec zwrócił uwagę na gola z 53. minuty, którego sędzia Piotr Lasyk nie uznał, ponieważ dopatrzył się faulu Andrzeja Niewulisa. - Ta bramka była zdobyta czysto i nie wiadomo czemu sędzia odgwizdał faul. To kolejny mecz pana Lasyka, po którym czujemy się pokrzywdzeni, bo w Krakowie też on nam sędziował (Raków zremisował z Cracovią 1-1). Dziś strzeliliśmy dwie bramki, niestety nieuznane i z ciekawością chcę zobaczyć jak te linie będą wyrysowane przez Canal+, bo w tej drugiej akcji też była taka "stykówa" - mówił Papszun. - Z tego wzięły się emocje, które buzowały między ławkami. Z tego miejsca chciałbym przeprosić trenera Skowronka, bo doszło do niepotrzebnej wymiany zdań. Mam duży szacunek do trenera i to nie powinno się zdarzyć. Emocje jednak wzięły górę - dodał szkoleniowiec. W pierwszej połowie przewagę miała Wisła, choć nie stworzyła wielu sytuacji. W drugiej dominowali już częstochowianie. - Trzeba oddać Wiśle, że była dobrze przygotowana i zorganizowana. Zamykali przestrzenie, pokrywali je, dobrze odbudowywali i było nam trudno, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w dobrej formie i w dłuższej perspektywie jesteśmy w stanie zdominować ten mecz. I tak się stało w drugiej połowie. Kilka akcji powinniśmy też lepiej skończyć i zamknąć spotkanie - przyznaje Papszun. - Wisła też miała swoje dwie sytuacje, więc emocje były do końca. Nie wygraliśmy, ale też nie przegraliśmy i dopisujemy punkt. Teraz czeka nas przerwa na reprezentację i po chwili odpoczynku szykujemy się do kolejnego spotkania - dodał Papszun. Dzięki remisowi Raków jest liderem i ma punkt więcej od Legii. Wisła zajmuje dziewiąte miejsce. PJ