Raków Częstochowa może zdobyć tytuł mistrza Polski w sezonie 2020/2021? Po 14 kolejkach prowadzi Legia z 29 punktami, a Raków i Pogoń mają po 28 punktów. Częstochowski klub właśnie zaczął świętować 100-lecie. Ostatnie kilku lat to niezwykły marsz w górę, w którym wielką rolę odgrywa trener Marek Papszun. Mistrz Polski? "Nikt nam nie podarował punktów" Papszun pod Jasną Górę trafił w kwietniu 2016 roku. W kolejnych sezonach zajmował miejsca: 1. miejsce w 2. lidze, 7 w 1.lidze, 1. w 1. lidze, 10. w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Teraz możliwe mistrzostwo Polski? - zapytałem trenera Rakowa, przytaczając historię poprzednich lat. Odparł z uśmiechem: "Gdyby kierować się logiką poprzednich sezonów, to byłoby to... oczywiste". Później już na poważnie dodał: "Nikt nam nie zabierze marzeń. Nikt też nie zabierze możliwości. W tym sezonie nikt nam nie podarował punktów. Ba, miałem wrażenie, że w kilku meczach tych punktów mogło być nawet więcej". A przecież - biorąc pod uwagę skalę budżetu klubowego - bilans i tak jest rewelacyjny: 8 wygranych, 4 remisy i tylko 2 porażki. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Papszun nigdy nie waha się mówić tego, co myśli. Gdy w sezonie 2019/2020 Zbigniew Boniek przeforsował przepis o obowiązkowym młodzieżowcu w Ekstraklasie, trener Rakowa protestował. Może nie tak głośno, jak Waldemar Fornalik, ale mocno argumentując. Z czasem zmienił zdanie, co przyznał w rozmowie na kanale "Prawda Futbolu". Opiekun Rakowa tłumaczy: "Byłem przeciwnikiem przepisu o młodzieżowcu, a z drugiej strony nigdy nie bałem się stawiać na młodych piłkarzy. W poprzednim sezonie, kiedy broniliśmy się przed spadkiem, grało w pierwszym składzie nawet czterech młodzieżowców. Co mnie zrażało do przepisu o obowiązkowym młodzieżowcu? Rywalizacja sportowa. Nic nie powinno być dane za darmo. Kamil Piątkowski grałby w tym sezonie bez względu na wiek. Jednak może być konieczność wstawiania chłopaków nie ze względu na ich umiejętności, ale ze względu na zapis regulaminowy. Z czasem przekonałem się do tego przepisu. Patrzę, jak to funkcjonuje w skali całej ligi. Niewątpliwie trzeba stawiać na młodych chłopaków. Na siłę trochę - mimo ich deficytów. Bo inaczej nie będziemy mieli żadnych Polaków". 1-3-4-3? "Stawiam na trening, na swój model gry!" Papszun zaznaczył: "U nas w klubie na razie nie ma dopływu młodych piłkarzy z akademii. Musimy pozyskiwać zawodników z zewnątrz. Nie jesteśmy - inaczej nie byliśmy renomowanym klubem. My swoją pozycję dopiero budujemy. Nie jest łatwo w takiej sytuacji pozyskać utalentowanego zawodnika. Dlatego byli w naszych szeregach piłkarze młodzi wypożyczeni, jak Listkowski, czy Skóraś. My dołożyliśmy sporą cegiełkę do ich rozwoju. Nic z tego na koniec dnia nie mieliśmy, poza naszymi celami sportowymi. Musimy mieć też jakość. Jednak przyznaję, że w mojej kocepcji pracy chciałbym pracować z młodymi piłkarzami. Stawiam na trening, na swój model gry - 1-3-4-3, który zresztą wprowadziłem już w Świcie Nowy Dwór. Miałem krótką przerwę w pracy po przygodzie w Legionovii i myślałem, czym można zaskoczyć rywali. Co może być moim znakiem firmowym. Na nikim się nie wzorowałem. To moja autorska koncepcja. Widziałem, że tak grywają włoskie kluby, tak czasami grała Barcelona Guardioli, ale nie czerpałem z konkretnego wzorca. System z trójką obrońców łatwiej wprowadzać z młodymi piłkarzami. Ciężko zmieniać nawyki u starszych, a tymczasem młodzi są plastyczni. Szerzej rzecz ujmując, jeśli chodzi o młodych zawodników - klub chce iść tą drogą, ale nie jest to proste... Rozumiałem ideę przepiszu o młodzieżowcu, ale byłem przeciw. Teraz się przekonałem. Uważam, że wstawienie nawet jednego słabszego zawodnika nie wpłynie na poziom. A ten jeden młody będzie się rozwijał. Jeśli nie zmienimy myślenia, a w tym pomaga przepis o młodzieżowcu, to nie będziemy mieli żadnych Polaków w składach". Właściciel Rakowa, Michał Świerczewski napisał niedawno na TT: "Młodzi gracze mają tylko jedną zaletę - zazwyczaj nie grają przeciwko trenerowi". Trener Papszun poproszony o skomentowanie tego wpisu, po prostu roześmiał się: "Cha, cha, cha - nie wiem, jak to odbierać".