Zaczynając bieżący sezon częstochowianie marzyli o Lidze Mistrzów. Do piłkarskiego raju dostać się nie udało, ale na pocieszenie Rakowowi pozostała Liga Europy, w której jednak klub trafił na trudnych rywali. W losowaniu udało się wprawdzie uniknąć Liverpoolu, ale w tej samej grupie, co mistrz Polski, znalazły się Sporting Lizbona, Atalanta Bergamo i Sturm Graz. Teoretycznie najprościej powinno być w meczu z Austriakami, ale i oni przyjeżdżając do Częstochowy sięgnęli po komplet punktów. Wcześniej Raków uległ Atalancie i po dwóch kolejkach nie ma żadnego punktu, a nawet żadnej bramki. W czwartek też nie będzie łatwo, bo do Częstochowy przyjeżdża Sporting Lizbona. Gdyby o wyniku miały decydować przewidywania bukmacherów, wówczas szanse Rakowa byłyby minimalne - analitycy prognozują, że zdecydowanym faworytem są Portugalczycy, którzy jak na razie ulegli Atalancie, ale pokonali Sturm. Gol przewrotką po asyście Polaka. Są też jednak złe wieści dla Probierza Raków nadal chce awansować Częstochowianie przed rozpoczęciem fazy grupowej deklarowali, że celem minimum jest trzecie miejsce, które da prawo gry w Lidze Konferencji. Po porażce z drużyną z Grazu nawet taki plan stał się wyzwaniem, ale w Rakowie nastroje mimo wszystko są wciąż bojowe. Dalsza gra wiosną pozostaje celem klubu. Po stronie pozytywów przed meczem ze Sportingiem Raków może zapisać spodziewany powrót na boisko Zorana Arsenica i Jeana Carlosa, ostatnio nieobecnych. - Wszystko wskazuje na to, że ławka i możliwości trenera Dawida Szwargi będą znacznie większe - powiedział Cygan. Legia w dołku. Reprezentant szczerze: Nie zrobię tego za kolegę