Po zakończeniu spotkania zapytaliśmy trenera Jacoba Neestrupa, czy rozmawiał z Kamilem Grabarą na temat zespołu z Polski. Gdy tylko siedzący obok trenera rzecznik prasowy usłyszał nazwisko Grabary z ust polskiego dziennikarza, wybuchnął śmiechem. Między wierszami dał do zrozumienia, że charakterystyczne opinie polskiego bramkarza także są przedmiotem szerokiej dyskusji w tamtejszych mediach. Trener Neestrup zachował jednak większą powagę. - Nie rozmawiałem z nim o Rakowie. Choć oczywiście jestem w bliskim kontakcie z Kamilem - odpowiedział na pytanie Interii. Szkoleniowiec odniósł się także do wypowiedzi Grabary sprzed rewanżu, w której bez ogródek stwierdził, że jego zespół pokona Raków i awansuje do kolejnej rundy. - Ta wypowiedź była nieco arogancka, ale mamy dużo szacunku dla Rakowa. Znamy historię tego klubu, ile dokonali przez ostatnie siedem lat. To jak, zbudowali klub z niczego. Jak dwukrotnie zajęli drugie miejsce z rzędu w lidze. Jak w zeszłym roku wygrali polską ligę. Jak byli trzy razy z rzędu w finale Pucharu Polski. Oglądaliśmy ich mecze w pucharach, widzieliśmy jak grają ze Slavią Praga - powiedział Neestrup. Raków odbił się od bram Ligi Mistrzów. Zabrakło tylko jednego Trener FC Kopenhaga: Jestem dumny. Mamy wielki szacunek do Rakowa Trener duńskiego zespołu twierdził, że gra przeciwko Rakowowi była wielkim wyzwaniem i cieszył się, że piłkarze nie zlekceważyli rywala z Polski. - Cieszę się i jestem dumny, że wykonałem swoją robotę jako trener, a moi zawodnicy jako piłkarze. Nie podeszli do tego meczu, jak do polskiej drużyny, z którą powinniśmy łatwo wygrać - stwierdził. Neestrup w bardzo emocjonalnych słowach doceniał klasę Rakowa i to, z jaką mentalnością wychodzą na spotkanie mistrzowie Polski. Neestrup: Raków nie ma mentalności przegranych - Powód dla którego nie przegrał Raków meczu? Właśnie z powodu mentalności. Raków nie ma mentalności przegranych. Do końca walczyli, naciskali i naciskali, aż w końcu zdobyli bramkę. Dało im to remis - dodał. Trener FC Kopenhaga przyznał też, że zamierza z uwagą spoglądać na rozwój częstochowian. Z Kopenhagi Wojciech Górski, Interia