W piątkowy poranek Dusan Kuciak był w Częstochowie i nerwowo obgryzał paznokcie. Trwała walka z czasem, by dopiąć tzw. "transfer medyczny" do Rakowa Częstochowa. Słowak był wciąż zawodnikiem Lechii Gdańsk, ale nie został zgłoszony do rozgrywek I ligi, nie miał szans na grę, trenował indywidualnie dwa razy w tygodniu i od dawna nie otrzymywał środków należnych mu na mocy ważnego kontraktu. Od początku, tzn. od lipca 2023 r. Kuciakowi i Paolo Urferowi było po nie drodze. Nowy prezes i reprezentant funduszu MADA, nowego właściciela klubu nie ukrywał, że chce się Kuciaka pozbyć z Lechii tak jak reszty zawodników, którzy w jego opinii należeli do przeszłości klubu. Po meczu z Motorem Lublin, Urfer w publicznym komunikacie dziękował Mario Malocy za "pożegnanie się z klubem w przyjaźni" i do tego samego zachęcał Dusana Kuciaka. Trafiła kosa na kamień. Nie od dziś wiadomo jak przekorny charakter ma Słowak, o czym publicznie przekonywał wypowiadając się tylko po przegranych meczach. W styczniu 2021 r. mówił nam: - Po porażkach i tzw. "przegranych remisach" czuję, że mogę a czasem nawet powinienem coś powiedzieć. To są moje zasady, nie wszyscy muszą się z nimi zgadzać. Ego Urfera starło się z ego Kuciaka, mocniejsze karty na ręku miał ten pierwszy. Wkrótce Słowak został przesunięty do mniejszej szatni niż reszta drużyny, a ostanie wynagrodzenie otrzymał w sierpniu. Były rozmowy w sprawie wypłaty jednego wynagrodzenia przed świętami Bożego Narodzenia w geście dobrej woli - Kuciak usłyszał to co zwykle. Słowo przeciwko słowu - teraz już się nie dowiemy czy było to robione z premedytacją czy Lechia po prostu nie miała środków na jego pensje? I tak źle i tak niedobrze. Dusan Kuciak zadebiutował w Rakowie Częstochowa Czy Słowak zasłużył na takie traktowanie? Chyba nikt nie zasługuje, a jeśli można to stopniować to ktoś, kto przez lata grał na wysokim poziomie zasługuje na to najmniej. Dusan Kuciak przyszedł do Lechii Gdańsk zimą 2017 r. i od razu w rundzie wiosennej otarł się o mistrzostwo kraju, wówczas obowiązywał jeszcze podział na grupę mistrzowską i spadkową - w tej pierwszej Słowak w gdańskiej bramce nie dał się pokonać ani razu, mimo że rywale byli z najwyższej ekstraklasowej półki. Nigdy nie schodził poniżej wysokiego poziomu, może poza sezonem 2017/18, gdy Lechia otarła się o spadek i tego poprzedniego 2022/23 gdy wreszcie została zdegradowana, ale akurat do Kuciaka można było mieć stosunkowo najmniej pretensji. Jego odejście z Lechii Gdańsk to koniec pewnej ery i ostateczne zerwanie z erą dawnej drużyny Biało-Zielonych, którą symbolizują m.in. Flavio Paixao, Michał Nalepa, Jarosław Kubicki oraz trenerzy Piotr Stokowiec, a potem Tomasz Kaczmarek. Ratunek dla Kuciaka przyszedł z nieoczekiwanej strony. Raków Częstochowa wciąż broni tytułu mistrza Polski, ale ostatnio ma ogromny problem z bramkarzami - kontuzje odnieśli Vladan Kovacević oraz Muhamed Šahinović, a ekipa spod Jasnej Góry musiała ratować się tzw. "transferem medycznym". Od słowa do słowa padł pomysł sprowadzenia Kuciaka i znów starło się ego Słowaka i Urfera. Negocjacje bramkarza z gdańskim klubem szły jak po grudzie, w czwartek wydawało się, że nie ma szans do kompromis. Przedmiotem tych rozmów były zaległości Lechii Gdańsk wobec Dusana Kuciaka - w obecnym sezonie, w którym "stary Słowak" miał wciąż ważny kontrakt klub z Trójmiasta był zobowiązany zapłacić mu 12 wynagrodzeń na ekstraklasowym poziomie. Zapłacił jedno - w sierpniu. Od tej pory Kuciak był wynagradzany jeszcze rzadziej niż reszta lechistów - czyli w ogóle. Wreszcie z czwartku na sobotę nastąpił przełom, ustne ustalenia zostały przelane na papier, każdy uczynił krok do tyłu, strony spotkały się mniej więcej w połowie drogi i Kuciak wyzwolił się z gdańskiego więzienia. To nie znaczy, że zobowiązania Lechii wobec niego zniknęły. Lechia Gdańsk, o ile wypełni zawartą ugodę (co nie jest wcale pewne, starczy zapytać Davida Steca) pozbędzie się pokaźnego balastu licencyjnego. Wszystko dobre co się dobrze kończy. Dusan Kuciak przez prawie całą swoją karierę był na topie, zdaniem wielu (w tym piszącego te słowa) najlepszym bramkarzem w prawie 80-letniej historii Lechii Gdańsk. ale na jej finiszu dostał gonga. Został upokorzony i odsunięty na boczny tor. Ostatnie dni to był dla Kuciaka prawdziwy rollercoaster emocji zakończony pozytywnym rozwiązaniem. Wreszcie robi to co kocha. W zeszłym roku 39-letni bramkarz mówił, że ten sezon będzie jego pożegnaniem z boiskiem. Po zimowych treningach w rodzinnej Żylinie trochę zmienił śpiewkę, czy okaże się jak wino - im starszy tym lepszy?