Za Rakowem w tym sezonie bardzo udana przygoda z europejskimi pucharami. Co prawda nie zagrał w Lidze Mistrzów, ale za to był w fazie grupowej Ligi Europy. To pierwszy taki sukces w historii klubu. Równocześnie rywalizował jeszcze na dwóch frontach - w Ekstraklasie i Pucharze Polski. Po odpadnięciu z europejskich pucharów w połowie grudnia zajmował czwartą pozycję. Wydawało się, że wiosną wróci do walki o obronę mistrzostwa i będzie walczył o finał Pucharu Polski. Tymczasem początek rundy rewanżowej jest bardzo słaby. W lidze mistrz Polski przegrał z walczącą o utrzymanie Wartą i zremisował ze Stalą Mielec. Wygrał jedynie z Piastem Gliwice. Dziesięć dni później rozegrał "rewanż" z zespołem ze Śląska i poległ w Pucharze Polski 0:3. Ta przegrana spowodowała zwołanie w klubie specjalnej narady z udziałem całego zespołu, sztabu szkoleniowego i działaczy. Michał Świerczewski, właściciel klubu, stwierdził: "Niestety, staliśmy się ligowym średniakiem". Andrzej Klemba, Interia: Raków jest ligowym średniakiem? Wojciech Cygan: Mam nadzieję, że na koniec sezonu nie będzie podstaw, by przypiąć nam to stwierdzenie na stałe. Choć to, co prezentowaliśmy w ostatnich meczach, czy też w niektórych jesienią, może prowadzić nas w tę stronę. Chodzi o to, by ten trend odwrócić. Pewnie wpadki w pierwszej rundzie można by puścić płazem, jeśli wziąć pod uwagę występy w europejskich pucharach, ale wiosną nadal Raków zawodzi. - Można by znaleźć pewnie wiele wymówek - kontuzje, duże przetasowania kadrowe czy gra na trzech frontach, w tym najbardziej wymagającym w europejskich pucharach. Wolałbym jednak nie szukać usprawiedliwień, bo przez lata z udziałem wielu osób zbudowaliśmy duży profesjonalny klub, którzy trzy razy był w finale Pucharu Polski, dwa razy go zdobył, a do tego był wicemistrzem i jest mistrzem kraju. Stawiamy sobie ambitne cele i chcemy je realizować, a nie szukać wymówek. To niepotrzebna strata energii. Po porażce w Pucharze Polski nagle, jeszcze tego samego dnia zwołaliście naradę z udziałem władz i całego zespołu. To było takie pilne? - Trochę byłem zdumiony narracją ze strony mediów, że to jakieś wyjątkowo tajne spotkanie. Mieliśmy zrobić transmisje w mediach społecznościowych? To normalna rzecz, że w klubie się rozmawia. Na tym spotkaniu byli wszyscy zarządzający na co dzień klubem, a z Gliwic do Częstochowy jest dość blisko. Oczywiście, można się było spotkać dzień później po uspokojeniu emocji i zebraniu myśli, ale postanowiliśmy porozmawiać na gorąco. To o czym dyskutowaliście? - Chcieliśmy zastanowić się nad przyczynami tej słabej dyspozycji i podsumować mecz z Piastem. To było coś, nad czym nie możemy przejść do porządku dziennego. To absolutnie nie powinno mieć miejsca. Zwłaszcza że nie przegraliśmy umiejętnościami piłkarskimi czy kunsztem taktycznym Piasta. To determinacją, walecznością czy też charakterem rywal wygrał. A to zwykle nas cechowało jako zespół. Zawsze walczyliśmy do końca i chcieliśmy podnosić kolejne trofea. Odniosłem wrażenia, że jako usprawiedliwienie podaje się, że Raków zimą nie sprowadził środkowego napastnika. To chyba nie jest aż tak ważne? - Nie jest tak, że w Rakowie nie mamy środkowego napastnika. Są Łukasz Zwoliński czy Ante Crnac. Oczywiście, to był cel, by pozyskać zawodnika na pozycję numer dziewięć. Ale jeśli ktoś sprowadza słaby okres zespołu do tego, że nie ma nowego napastnika, to nie jest mistrzem analizy. Przed sezonem i w trakcie przerwy zimowej sprowadziliście kilkunastu zawodników, w tym większość zagranicznych. Oni wciąż potrzebują czasu? - To kolejna wymówka, a nie chce ich stosować. Są kluby, w których zagraniczni zawodnicy od razu dobrze grają. Być może w Rakowie proces adaptacji musi być trochę wydłużony z uwagi na kwestie taktyczne. Oczekujemy jednak od nowych piłkarzy od początku maksymalnego zaangażowania. Nie pozyskujemy przecież zawodników, by grali dopiero za pół roku. Może tych nowych piłkarzy po prostu było za dużo? - Jeśli spojrzeć na inne drużyny polskiej ligi walczące o najwyższe cele, to pewnie zrobiliśmy najwięcej transferów. Mamy w Rakowie swój etos pracy i pod to chcemy sprowadzać zawodników. Trzeba jednak pamiętać, że każde takie duże roszady w kadrze powodują tąpnięcie. W tych dwóch oknach transferowych rzeczywiście przyszło sporo nowych zawodników. I być może to tąpnięcie było za duże. Trenerowi Dawidowi Szwardze nie brakuje doświadczenia? - Wolałbym sezon podsumować po zakończeniu rozgrywek. Na razie szukamy sposobu, by punktować lepiej. I to jak najszybciej, bo przed nami prestiżowy i ważny mecz z Lechem Poznań. A trener Szwarga? To młody, inteligentny szkoleniowiec z dużą wiedzą. Bardzo mocno trzymam za niego kciuki. Pucharu Polski Raków nie odzyska, ale mistrzostwo Polski jeszcze nie jest stracone, choć wydaje się, że wokół zespołu atmosfera stała się gęsta. - Teraz jest odpowiedni moment na reakcję. Ta porażka z Piastem odbiła się szerokim echem. Jak Legia, Lech czy Raków przegrają, to media mocno to komentują i ja to w pełni rozumiem. Ale to jeszcze nie koniec sezonu i byłoby szaleństwem się poddawać. A w naszym klubie ja nie widzę szalonych ludzi. Rozmawiał Andrzej Klemba