Marek Papszun swoją decyzję ogłosił na środowej konferencji prasowej. Udział w niej wziął także właściciel Rakowa Michał Świerczewski. Trener Papszun przyznał, że ewentualna gra w eliminacjach do Ligi Mistrzów była kuszącym argumentem za pozostaniem w Rakowie na kolejny rok. - Decyzja była bardzo trudna. Kuszące było to, że jeśli zdobędziemy mistrzostwo, to każdy trener chce spróbować grać w pucharach. A w Lidze Mistrzów - to jest coś wyjątkowego. To się zdarza tylko raz w sezonie i to jednej drużynie. Czyli w dekadzie tylko dziesięciu ludzi może tego "dotknąć" - powiedział Papszun na konferencji. Zobacz także - "Bomba" wybuchła. Marek Papszun odchodzi z Rakowa Marek Papszun: Nie ma żadnego innego klubu Szkoleniowiec zaznaczył też, że na razie nie negocjuje kontraktu z innym klubem. - To co dziś mogę powiedzieć, co jest podłożem tej decyzji - nie ma żadnego innego klubu, jakiejś pracy na horyzoncie. To nie determinowało, że poszedłem w tę stronę - stwierdził Papszun. - Czekaliśmy na dobry moment, żeby to państwu przekazać. Żeby to nie odbiło się negatywnie na drużynie. Ogłoszenie tej decyzji było kwestią rozsądnie przez nas pilotowana. Rozmowy między nami toczyły się od dłuższego czasu - dodał 48-letni trener. Czytaj więcej - Właściciel Rakowa wybrał już nowego trenera. "Konsultowałem go z Papszunem" Marek Papszun: Kwestie kontraktu nie były problemem Jednocześnie Papszun zadeklarował, że powodem odejścia nie były kwestie związane z długością ani wartością nowego kontraktu. - Z kontraktem nigdy nie było żadnych problemów. Jeżeli chodzi o długość, o finanse - z mojej strony nie było to problemem. Nie podbijałem nawet stawki, nie negocjowałem - odpowiedział. Trener został także zapytany, czy powody osobiste, a zwłaszcza obietnica złożona żonie, były głównym motywem tej decyzji. - To jest niezły trop, ale jeden z wielu. Nie zamierzam jeszcze kończyć. Jedno wyzwanie jeszcze podejmę. Choć nie chcę nic deklarować, bo może to nie nastąpić - odpowiedział Papszun.