Niespełna dwa tygodnie temu Marek Papszun podpisał nowy kontrakt z Rakowem Częstochowa. Obecna umowa zachowuje ważność do połowy 2023 roku. To kończy spekulacje na temat rychłego wyjazdu szkoleniowca spod Jasnej Góry. Jeszcze niedawno wydawało się, że przed 47-letnim trenerem otwierają się świetlane perspektywy. Wróżono mu długoletnią pracę w Legii Warszawa lub szybką nominację na selekcjonera reprezentacji Polski. Marek Papszun mówi o zakończeniu trenerskiej kariery Tymczasem Papszun zaskoczył wszystkich stwierdzeniem o zbliżającym się kresie jego przygody z futbolem - przynajmniej na gruncie zawodowym. - Zostały mi gdzieś ze trzy lata. Najlepiej wie żona, ona czeka. Taki jest plan. Zobaczymy, co z niego wyjdzie. Może trochę zmiękczy się żonę, może jakiś urlop - oznajmił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Powody postawienia takiej prognozy dokładnie wytłumaczył. Jak można się było spodziewać, chodzi o względy pozasportowe. - Tej pracy trzeba poświęcić się w całości. Na obozie w Turcji będziemy prawie trzy tygodnie, wracamy, chwila w domu i zaraz zaczyna się liga - znów ciągłe wyjazdy. Przyjeżdżasz do domu i nie masz wolnego, bo czeka cię kolejny mecz - analiza twojego zespołu, analiza przeciwnika, przygotowanie mikrocyklu. Jesteś w domu, a tak naprawdę ciągle w pracy. Nie masz czasu dla siebie, nie masz dla rodziny - wyjaśnił szkoleniowiec Rakowa. Papszun, swego czasu pracujący jako nauczyciel historii i wychowania fizycznego, jest trenerem Rakowa od kwietnia 2016 roku. Przejmował częstochowski klub, gdy ten rywalizował w II lidze. Doprowadził drużynę do tytułu wicemistrza Polski, triumfu w krajowym pucharze (dokładając do tego Superpuchar) i debiutu na arenie międzynarodowej. Był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji. ZOBACZ TEŻ: