Raków jest stawiany za wzór dla wielu polskich klubów. Rzeczywiście klub robi stały postęp. Dobrze prezentuje się też w eliminacjach Ligi Konferencji. W poprzednim sezonie częstochowianie odpadli dopiero w ostatniej rundzie kwalifikacji, po przegranej rywalizacji z KAA Gent. Teraz podopieczni Marka Papszuna są na dobrej drodze, aby również dojść, co najmniej, do tego poziomu. Raków bowiem bardzo dobrze poradził sobie w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji ze Spartakiem Trnawa. Częstochowianie wygrali 2-0. Mecz toczył się w szybkim tempie. Spartak nie przestraszył się Rakowa. Słowacy liczyli na powtórkę z 2018 roku, gdy nieoczekiwanie wyeliminowali Legię Warszawa w eliminacjach Ligi Mistrzów. Tym razem, przynajmniej w pierwszym spotkaniu, nie sprawili niespodzianki. Współpraca Lopeza z Wdowiakiem kluczem do zwycięstwa Spartak grał odważnie, ale długo nie mógł stworzyć groźnej okazji. Raków tak samo. Jednak w ostatnim kwadransie pierwszej połowy polski zespół zdominował rywali, a obie bramki zdobył Ivi Lopez. Pierwszego gola Hiszpan strzelił w 30. minucie, po kombinacyjnej akcji. Wykorzystał miękką wrzutkę Mateusza Wdowiaka. Co prawda Lopez nieczysto trafił w piłkę, ale paradoksalnie dzięki temu zmylił bramkarza, który znalazł się na ziemi i piłka wpadła do siatki. Wdowiak i Lopez byli najaktywniejszymi zawodnikami Rakowa. W 43. minucie Hiszpan uderzał sprzed pola karnego, ale posłał piłkę w środek bramki i Dominik Takac zdołał odbić futbolówkę. Jednak w doliczonym czasie pierwszej połowy bramkarz Spartaka był bezradny. Został pokonany przez Lopeza, po strzale z rzutu karnego, który został podyktowany za faul na Wdowiaku. W drugiej połowie Raków spokojnie kontrolował wydarzenia na murawie. Podopieczni Marka Papszuna mieli kilka sytuacji, ale nie wynik już się nie zmienił. Częstochowianie wygrali 2-0 i wydają się być w komfortowej sytuacji przed rewanżem.