Koszmary Wisły z rundy jesiennej wracają. Ofensywa wciąż kuleje, do tego zawodnicy popełniają poważne błędy w obronie i efekt jest taki, że w Częstochowie krakowianie mogli przegrać znaczenie wyżej. Co więcej, gdyby sugerować się tylko tym jednym meczem, to 13-krotnych mistrzów Polski będzie czekała trudna walka o utrzymanie. Wisła zimą przeszła rewolucję, tymczasem na wiosenną inaugurację w podstawowym składzie nie wyszedł żaden nowy ofensywny zawodnik! To zaskakujące, bo to właśnie atak był najsłabszym punktem krakowian... Biorąc pod uwagę pierwszy skład, to w ofensywie Wisły doszło raczej do osłabień (odejście Yawa Yeboaha) niż wzmocnień (wszyscy pozyskani gracze zaczęli na ławce rezerwowych, a Luis Fernandez jeszcze nie został zatwierdzony do gry). Efekt był taki, że pierwszy celny strzał krakowianie oddali dopiero w 44. minucie. Sytuację mieli wtedy jednak idealną, bo po pięknym prostopadłym podaniu Stefana Savicia Jan Kliment znalazł się sam na sam z Vladanem Kovaceviciem. Napastnik Wisły nie uderzył może najgorzej, ale nie na tyle dobrze, by pokonać bramkarza Rakowa. To była najlepsza okazja przed przerwą, bo choć gospodarze przeważali, to jednak nie potrafili poważnie zagrozić Mikołajowi Biegańskiemu. Wszystkie trzy celne strzały były za lekkie, a uderzenie głową Tomasa Patraszka zamiast w siatce wylądowało w okolicach narożnika. - Raków dominuje i są częściej przy piłce, ale my musimy wykorzystywać takie sytuacje jak miał Jan Kliment. Następna musi wpaść, bo chcemy stąd wywieźć trzy punkty - podkreślał w przerwie przed kamerami Canal+ Biegański. Vladislav Gutkovskis, napastnik Rakowa: - My oczywiście też gramy o pełną pulę i po przerwie musimy coś strzelić. Raków - Wisła. Kolejny poważny błąd Sadloka Na początku drugiej połowy kolejny numer w tym sezonie wywinął Maciej Sadlok. Po kilku jesiennych wpadkach, fatalnie zaczął również rundę wiosenną - w 54. minucie kapitan Wisły sfaulował stojącego tyłem do bramki Gutkovskisa i z niegroźnej sytuacji gospodarze mieli rzut karny. Przy strzale z 11 metrów Biegański wyczuł Frana Tudora, ale uderzenia nie zdołał obronić i Raków prowadził. Niespełna pół godziny przed końcem Adrian Gul’a próbował ratować wynik wprowadzeniem Dora Hugiego i sprowadzonego Momo Cisse. Mimo to Wisła nie stwarzała groźnych sytuacji, a Raków wręcz przeciwnie. Po jednym z wypadów sam na sam z Biegańskim znalazł się Mateusz Wdowiak. Jego uderzenie bramkarz Wisły obronił, ale piłka nieszczęśliwie się od niego odbiła, znów trafiła pomocnika Rakowa i było 2-0. Po stracie tej bramki Wisła była już bezradna. Zamiast wykorzystywać sytuacje, tylko goniła za piłką i prezentowała się o klasę gorzej od rywali. Dzięki wygranej Raków wrócił na trzecie miejsce w tabeli, a przewaga Wisły nad strefą spadkową stopniała do trzech punktów. Raków Częstochowa - Wisła Kraków 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Tudor (55. z rzutu karnego), 2-0 Wdowiak (74.). Żółta kartka: Hanousek, Ring. Raków: Kovacević - Tudor (80. Czyż), Petraszek, Arsenić - Wdowiak, Długosz, Lederman (80. poletanović), Papanikolau, Kun - Sturgeon (80. Lopez), Gutkovskis (84. Musiolik). Wisła: Biegański - Szot, Sadlok, Colley, Hanousek (76. Ring) - Młyński (65.Cisse), Fazlagić, Plewka, Savić (65. Hugi) - Skvarka (76. Ondraszek) - Kliment. Piotr Jawor