W Grodzisku zmierzyły się dwa najlepiej punktujące zespoły w rundzie rewanżowej, ale faworyt tego spotkania był wyraźny - to Raków Częstochowa. Aby pokazać możliwości kadrowe obu zespołów, wystarczy spojrzeć na ich zimowe "wewnętrzne" transfery. Warta oddała do Rakowa swojego najlepszego młodzieżowca Szymona Czyża, który teraz, wobec pauzy Bena Ledermana, i tak usiadł na ławce rezerwowych. Z Rakowa do Warty przyszedł za to Miguel Luís - mimo, że jest wypożyczony, to Raków nie robił żadnych przeszkód z jego grą. Jesienią Portugalczyk tylko raz wszedł na boisko w Rakowie, w samej końcówce meczu z Wartą. Po przenosinach do klubu z Poznania jest podstawowym graczem, zdobył już trzy bramki. Warta Poznań - Raków Częstochowa. Znów samobój gospodarzy Warta rozpoczęła to spotkania bardzo bojaźliwie - została zepchnięta do obrony, Raków od początku tworzył zagrożenie. Już w 2. minucie niecelnie z woleja uderzył bardzo aktywny Patryk Kun, później nie trafił też Ilja Szkuryn. Widać było, że grający z dość dużym wiatrem gracze z Częstochowy czują się na boisku zdecydowanie lepiej. Ivi Lopez raz po raz "czarował" rywali, Walerian Gwilia i Giannis Papanikoláou opanowali środkową strefę. Okazji może i wicelider nie miał zbyt wiele, ale też całkowicie rozbroił defensywę Warty, w której widoczny był brak Adama Zrelaka. Słowaka w roli dziewiątki miał zastąpić żywiołowy Frank Castañeda, tyle że Kolumbijczyk niespecjalnie sobie z tym poradził. Nawet gdy w końcu Warta zaczęła się nieco odgryzać, to i tak nie miała pozycji strzałowych. Raków zaś w końcu wywalczył rzut rożny, po którym w 28. minucie objął prowadzenie. Ivi Lopez wrzucił mocną piłkę na czwarty metr przed bramką, a tam zaskoczony Robert Ivanov wepchnął futbolówkę do swojej bramki. Rok temu w kwietniu Warta przegrała w Grodzisku z Rakowem 0-2 i wtedy też strzeliła swojaka, a do tego zmarnowała dwa rzuty karne. Warta Poznań - Raków Częstochowa. Faworyt kontrolował mecz Po zdobyciu gola Raków chwycił Wartę za gardło, przez kilka kolejnych minut nie schodził z jej połowy boiska i szybko chciał ostatecznie rozstrzygnąć to spotkanie. Kolejne dwa rzuty rożne, w 29. i 31. minucie, znów zrobiły spore zamieszanie w polu karnym gospodarzy. Najpierw głową niecelnie uderzył Fran Tudor, później poznaniacy blokowali kolejne uderzenia rywali już w swojej szesnastce. Warta w końcu nieco odepchnęła Raków od swojego pola karnego, ale i tak to goście nadal byli stroną dominującą. Całkowicie opanowali środek pola, nie pozwalali Warcie na grę długimi podaniami za plecy obrońców, łatwo też wychodzili spod pressingu rywali. Tuż przed przerwą Raków oddał też w końcu... pierwszy celny strzał. W 44. minucie z bliska uderzył Patryk Kun, ale Adrian Lis zdołał piłkę odbić. Prowadzenie wicelidera z Częstochowy po pierwszej połowie było całkowicie zasłużone, może nawet zbyt niskie. Warta swój jeden jedyny strzał przed przerwą oddała w 34. minucie - choć po ładnej akcji, to jednak Frank Castañeda uderzył mocno niecelnie. Warta Poznań - Raków Częstochowa. Warta bardziej odważna po przerwie Mimo że w przerwie tego spotkania trener gospodarzy Dawid Szulczek nie dokonał żadnej zmiany kadrowej, to chyba jednak zmienił nastawienie swojego zespołu. Warta zaczęła grać odważniej, jej wysoki pressing już na przedpolu Rakowa zaczął dawać efekty. Może także dlatego, że teraz to poznaniakom pomagał wiatr. W 48. minucie "Zieloni" oddali pierwszy celny strzał - zza pola karnego przymierzył Miguel Luís, ale Kacper Trelowski zdołał odbić piłkę poza boisko. Goście stracili kontrolę nad tym spotkaniem, coraz częściej tracili futbolówkę już na swojej połowie. W 60. minucie Miguel Luis dośrodkował z prawego skrzydła, piłka minęła już Tomaša Petráška, ale Castañeda bardzo źle dostawił głowę, choć miał tylko pięć metrów do bramki. Dość spokojny do tej pory Marek Papszun zaczął trochę bardziej nerwowo reagować. Warta Poznań - Raków Częstochowa. Ivi Lopez znów zaskoczył! Na kwadrans przed końcem trener Warty Dawid Szulczek postanowił dokonać potrójnej ofensywnej zmiany: na boisku pojawili się Daniel Szelągowski, Milan Corryn i Mateusz Szczepański. W tym momencie Raków miał rzut wolny 30 metrów od bramki Lisa i raczej nie wydawało się możliwe, by strzałem pod wiatr można było coś tu osiągnąć. Tymczasem do piłki podszedł Ivi Lopez - kopnął mocno, piłka dostała dziwnej rotacji i jeszcze skozłowała cztery metry przed bramką. Mimo to Lis powinien futbolówkę odbić, a nie zrobił tego. Było więc 2-0 dla Rakowa i losy tego meczu zostały już rozstrzygnięte. Warta jeszcze ambitnie atakowała, ale już po raz czwarty w Ekstraklasie nie zdołała znaleźć na Raków sposobu. Bilans tych spotkań: cztery wygrane częstochowian i 8-0 w bramkach. Warta Poznań - Raków Częstochowa 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Robert Ivanov 28. samobój, 0-2 Ivi Lopez 75. Warta: Lis - Grzesik, Trałka, Szymonowicz, Ivanov, Kiełb (75. Szczepański) - Luís Ż (78. Mäenpää), Kopczyński (75. Corryn), Kupczak, Matuszewski (75. Szelągowski Ż) - Castañeda. Raków: Trelowski - Tudor, Petrášek, Arsenić - Sorescu, Gwilia, Papanikoláou, Kun - Wdowiak (76. Arak), Ivi (85. Musiolik) - Szkurin (54. Gutkovskis). Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 2362.