Zespół z Serie A był już pewny udziału w fazie pucharowej z pierwszego miejsca, dlatego nie dziwiło, że meczu z Rakowem Częstochowa nie traktowano ze wszech miar na serio. Świadczy o tym decyzja trenera Giana Piero Gasperiniego, który delegował do boju w Sosnowcu wielu rezerwowych piłkarzy. Vladan Kovacević nie ukrywał ogromnych emocji. Chwytało za serce Raków zatem stał przed wielką szansą, aby wykorzystać nadarzającą się okazję. Dodatkowo także dlatego, że świetne wieści napływały z Lizbony, gdzie Sporting pokonał Sturm Graz aż 3:0. Ten wynik powodował, że ekipa spod Jasnej Góry mogła nawet ponieść nikłą porażkę, a i tak byłaby premiowana awansem. To okazało się być niestety tylko pobożnym życzeniem... Mistrzowie Polski - trzeba to powiedzieć wprost - zostali rozbici przez Atalantę, a wynik z drużyną z Serie A, grającą rezerwowymi, jest bardzo wstydliwy. Smutek w Częstochowie jest potężny, a wszystkie możliwe emocje zaraz po spotkaniu rysowały się na twarzy Vladana Kovacevicia, jednego z kluczowych graczy zespołu. Bośniak nie był w stanie także uchronić swojej ekipy przed wysoką porażką, czterokrotnie wyciągając piłkę z siatki. Gdy stanął przed kamerą TVP Sport, widać było, jak bardzo szkliły mu się oczy. Prawdopodobnie musiał się mocno skupić, aby łzy nie popłynęły strumieniem. Vladan Kovacević odchodzi? "Każdy by chciał iść do lepszej ligi, ale..." Czy Kovacević wkrótce opuści zespół Rakowa i Ekstraklasę? Skonfrontowany z takim pytaniem, odparł następująco: - Każdy by chciał iść do lepszej ligi, ale nie wszystko jest w moich rękach. Robię co mogę na boisku, ale to zależy od innych ludzi, agentów, klubów, które mnie chcą i zobaczymy. Teraz jestem zawodnikiem Rakowa i tylko na tym się skupiam.