Rakówto potencjalny lider Ekstraklasy. Przed meczem z Radomiakiem miał cztery punkty straty do pierwszej Legii Warszawa i do rozegrania jeszcze zaległe spotkanie. Wystarczyłyby więc wygrana i remis, by był na czele ligi. Raków goni lidera Piłkarze trenera Marka Papszuna w lidze przegrali do tej pory dwa razy, ale u siebie rzadko tracą punkty, choć przydarzył im się remis z Jagiellonią. Po odpadnięciu z europejskich pucharów mogą w pełni skupić się na krajowych rozgrywkach. Rywal nie był jednak łatwy, bo Radomiak w poprzedniej kolejce pokonał poprzedniego lidera Wisłę Płock. Na wyjazdach w tym sezonie przegrał tylko raz. Już w pierwszej akcji gospodarze stworzyli zagrożenie, ale Raphael Rossi wybił piłkę Bartoszowi Nowakowi. Raków od początku przejął inicjatywę, atakował, ale obrona Radomiaka spisywała się dość pewnie. Wicemistrzowie Polski szukali sposobu, by objąć prowadzenie, ale nie szło im to za łatwo. Po podaniu w polu karne Iviego Lopeza, Fabian Piasecki był sam przed bramkarzem, ale Gabriel Kobylak zdążył z interwencją. Ustawiony bardzo defensywnie Radomiak liczył, że cos zdziała za sprawą długich podań do Mauridesa. Ten jednak przegrywał pojedynki - najczęściej z Zoranem Arseniciem. Fenomenalna przewrotka Piaseckiego Częstochowianie mieli kłopoty, by stworzyć bramkową sytuację. Kiedy mieli rzut wolny z narożnika pola karnego, Lopez strzelił wysoko nad bramką. Kiedy Piasecki świetnie zagrał do Patryka Kuna, ten miał problem, by ją przyjąć i Pedro Justiniano zażegnał niebezpieczeństwo. W 32. minucie sędzia Tomasz Musiał uznał, że Rossi tak ostro sfaulował Frana Tudora i należy wyrzucić go z boiska. Arbiter pobiegł jednak do ekranu, by zweryfikować decyzję i zmniejszył karę do żółtej kartki. Kiedy wydawało się, że do przerwy będzie 0:0, fenomenalną bramkę strzelił Piasecki. Po dośrodkowaniu z prawej strony Stratosa Svarnasa, napastnik Rakowa przewrotką dał prowadzenie Rakowowi. - Miałem czas, żeby się złożyć i cieszę się, że wpadło - przyznał Piasecki. Raków szybko rozstrzyga mecz Minęło zaledwie 60 sekund drugiej połowy i było 2-0. Wydawało się, że bramka Svarnasa nie zostanie uznana, bo asystent zasygnalizował spalonego. Po długo trwającej wideoweryfikacji okazało się jednak, że wszystko było zgodnie z przepisami. Raków poszedł za ciosem, a pomogli w tym goście, którzy stracili piłkę przed własnym polem karnym. Nowak zagrał do Lopeza, a ten pokonał Kobylaka. Na początku drugiej połowy mecz był już właściwie rozstrzygnięty. Gospodarze mieli kolejne okazje, ale bramki już nie padły. Raków Częstochowa - Radomiak 3-0 (1-0) Bramki: Piasecki (45.), Svarnas (47.), Lopez (52.) Raków: Kovačević - Svarnas, Arsenić, Rundić - Tudor, Papanikolaou, Koczerhin (81. Berggren), Lopez (68. Wdowiak), Nowak (81. Szelągowski), Kun (85. Długosz) - Piasecki (68. Gutkovskis). Radomiak: Kobylak - Grzybek, Justiniano, Rossi, Abramowicz - Pik (62. Leandro), Nascimento (62. Luizao), Alves (75. Pawłowski), Cele (65. Nowakowski), Semedo (46. Matos) - Maurides. Żółte kartki: Nowak - Abramowicz, Rossi, Filipe Nascimento, Cele, Tiago Matos, Maurides. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).