Żeby sięgnąć po drugi tytuł w tym sezonie, po poniedziałkowym triumfie w Pucharze Polski, częstochowianie muszą wygrywać. Do końca ligowych rozgrywek drużynie prowadzonej przez Marka Papszuna zostały jeszcze pojedynki z Cracovią, Zagłębiem Lubin i z Lechią Gdańsk na koniec. Trzy wygrane w tych spotkaniach dadzą historyczne mistrzostwo Polski, bez oglądania się na najgroźniejszych rywali, Lecha Poznań i Pogoń Szczecin. Mają na nich patent To jednak nie będzie łatwe. Już choćby najbliższy mecz dla zespołu Rakowa jest wyzwaniem. W lidze z Cracovią ekipa trenera Marka Papszuna nie potrafi grać. Od momentu awansu do Ekstraklasy 3 lata temu, nie wygrała z krakowską ekipą w lidze ani jednego spotkania. W sezonie 2019/20 dwie porażki 1-3 i 0-3. W poprzednim, wicemistrzowskim dla Rakowa sezonie dwa remisy 0-0 i 2-2. W końcu jesienią, w debiucie na ławce w drużynie Cracovii Jacka Zielińskiego porażka 0-1. Owszem, raz z jedenastką spod Wawelu udało się wygrać, w poprzednim sezonie, ale było to w Pucharze Polski. W lidze po raz ostatni Raków pokonał Cracovię jesienią 1978 roku. Ekipa z Częstochowy zwyciężyła wtedy 3-0, a było to na poziomie ówczesnej II ligi. Później na 10 pojedynków - po 5 w II lidze i Ekstraklasie, były 4 remisy i 6 wygranych "Pasów". Trzy trudne finały W Rakowie przed niedzielnym starciem są świadomi trudności gry z krakowianami. - To drużyna bardzo groźna, waleczna. Będzie bardzo trudnym przeciwnikiem, a podobno władze klubu dbają o to, żeby zespół był odpowiednio zmotywowany. W Krakowie do utraty gola nic nie wskazywało, że możemy przegrać. Wniosek z tego prosty, trzeba samemu strzelać bramki - mówi przed jutrzejszym spotkaniem (początek godz. 15.00) trener Papszun. Przed finiszem ligowych rozgrywek szkoleniowiec zdobywcy Pucharu Polski dodaje. - Po emocjonującym meczu pucharowym wracamy do ligi, gdzie czekają nas niezwykle ważne, a zarazem trudne pojedynki. Można powiedzieć, że przed nami teraz jeszcze trzy finały. W drużynie jest dobre nastawienie, jest skoncentrowana, szybko wróciła po tej euforii do stanu równowagi, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Oczywiście był moment na świętowanie, ale to był tylko moment. Zdobyliśmy jedno trofeum - to jest wielka rzecz, ale chcemy być coraz lepsi. Zespół jest świadomy, co jeszcze może osiągnąć. Moi piłkarze to profesjonaliści i nie trzeba ich dodatkowo motywować - mówi doświadczony szkoleniowiec. Raków w podwójnej koronie? Przeszedł z Rakowem długą drogę. "To jest coś pięknego!" Częstochowianie walczą na trzech frontach