Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Raków Częstochowa - Wisła Płock Zapis relacji z meczu Raków Częstochowa - Wisła Płock dostępny jest także na urządzania mobilne Raków wygrał trzy z dziewięciu dotychczasowych meczów i przed spotkaniem zajmował miejsce tuż nad strefą spadkową. Beniaminek w minionej kolejce był bliski wygranej, ale ostatecznie przegrał 1-2 z Piastem Gliwice. Z kolei Wisła Płock po bardzo słabym początku rozgrywek wygrała cztery z pięciu spotkań pod wodzą Radosława Sobolewskiego. Już w czwartej minucie spotkania gola mógł zdobyć Mateusz Szwoch. Pomocnik "Nafciarzy" minął się z piłką tuż przed bramką Rakowa - gdyby tylko dołożył nogę do płaskiego zagrania z prawej flanki, cieszyłby się z trafienia. Ta sytuacja mogła dać nadzieję na wielkie emocje w kolejnych akcjach, lecz początek pierwszej połowy nie obfitował w sytuacje bramkowe, a w faule z jednej i z drugiej strony. Widowisko zapewnił jednak Felicio Brown Forbes. Kostarykanin najpierw sprawdził formę Thomasa Daehne celnym strzałem, a później jego szarżę na bramkę przerwał w ostatniej chwili ofiarnym wślizgiem Jakub Rzeźniczak. Napastnik Rakowa mógł także wywalczyć dwa rzuty karne, lecz zdaniem arbitra ani Alan Uryga, ani Rzeźniczak nie przewinili przy starciach z 28-latkiem. Ostatnie słowo należało jednak do Browna Forbesa. W 42. minucie atakujący skutecznie sfinalizował dośrodkowanie Michała Skórasia, dając gospodarzom prowadzenie. W 53. minucie Szwoch zrekompensował kolegom swój kiks z początku meczu. Pomocnik dopadł do piłki kiepsko wybitej głową przez Daniela Bartla, przyjął ją na klatkę, po czym uderzył tuż przy dalszym słupku bramki Michała Gliwy. Po zmianie stron na boisko wybiegła inna, nieco odmieniona Wisła. Przemowa Radosława Sobolewskiego w szatni musiała mocno zmotywować jego podopiecznych, którzy włączyli wyższy bieg. Do kolejnej sytuacji strzeleckiej doszedł później Szwoch, świetnie obracając się z rywalem na plecach, celnie uderzał także głową Grzegorz Kuświk, po świetnym dośrodkowaniu Cezarego Stefańczyka. W końcówce to przyjezdni stworzyli sobie więcej sytuacji. Autorem najgroźniejszego strzału był Piotr Tomasik, który posłał futbolówkę w boczną siatkę. Po nieudanej próbie 31-latek przekalibrował nieco swój celownik i w doliczonym czasie gry popisał się zabójczą precyzją, ustalając strzałem lewą nogą wynik tego spotkania. Trzy punkty jadą do Płocka! Tomasz Brożek Raków Częstochowa - Wisła Płock 1:2 (1:0) Bramki: 1:0 Brown Forbes (42.), 1:1 Szwoch (53.), 1:2 Tomasik (90+3.) Żółta kartka: Babenko Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) Widzów: 2 578. Raków Częstochowa: Gliwa - Szymonowicz, Petrasek, Kościelny - Skóraś, Schwarz, Babenko, Szczepański (90. Domański), Nouvier (46. Musiolik), Bartl (70. Malinowski) - Brown Forbes Wisła Płock: Daehne - Stefańczyk, Rzeźniczak, Uryga, Michalski - Merebaszwili (88. Kwietniewski), Rasak, Furman, Szwoch, Cabezali (72. Tomasik) - Kuświk (74. Ricardinho) Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź! Po meczu powiedzieli: Radosław Sobolewski (trener Wisły Płock): "Muszę podziękować moim piłkarzom za wiarę, którą dziś pokazali. Mimo niekorzystnego wyniku po pierwszej połowie, walczyli do samego końca, aby odwrócić losy tego spotkania. W pierwszej części meczu Raków był zespołem lepszym, kreował więcej sytuacji, był groźniejszy. W naszej grze brakowało przejścia z obrony do ataku, dynamicznych rajdów, postraszenia przeciwnika. W drugiej połowie wyglądało to już zupełnie inaczej. Byliśmy zespołem o wiele groźniejszym niż wcześniej. Chwała piłkarzom za wykorzystanie sytuacji i podjęcia decyzji o oddaniu strzałów, które zakończyły się bramkami. - Cieszę się, że moi piłkarze przebijają kolejne mury. Za to można uznać zwycięstwa nad Legią i Wisłą Kraków po wielu latach, wyjazdową wygraną z liderującą wówczas Pogonią, a teraz końcowy sukces, mimo niekorzystnego wyniku do przerwy". Marek Papszun (trener Rakowa): "Wydawałoby się, że to co się stało jest niemożliwe. Niby nic dwa razy się nie zdarza, ale w sporcie może zdarzyć się w ciągu tygodnia. Powtórzyła się niemalże sytuacja z meczu z Piastem Gliwice. Dla nas w jeszcze bardziej niekorzystnych okolicznościach, bo prowadziliśmy, mieliśmy kolejne okazje, znów dwie kontrowersyjne sytuacje, w których z mojej perspektywy w jednej był ewidentny rzut karny. Powinniśmy zamknąć mecz, ale nie zrobiliśmy tego. W drugiej połowie straciliśmy przypadkową bramkę, a w ostatniej akcji meczu w beztroski sposób podarowaliśmy zwycięstwo drużynie z Płocka. Trzeba naprawdę mocno stać na nogach, żeby to wytrzymać. Paradoksalnie, poza wynikami nie mamy się czego wstydzić, ale zdajemy sobie sprawę, że uciekły nam bardzo ważne punkty. W taki sposób nie można tracić bramek i musimy to na pewno skorygować".