Zoran Aresenić wyrasta na pechowca jesieni. W sierpniowym meczu z FC Kopenhaga w kwalifikacjach Ligi Mistrzów złamał palec u nogi. Wstępne prognozy zakładały czterotygodniowy rozbrat z futbolem. Faktycznie pauza okazała się niemal dwa razy dłuższa. Chorwat wrócił do gry po 53 dniach. W minioną niedzielę zaliczył 45 minut w ligowej potyczce z Górnikiem Zabrze (1-2). Wydawało się, że w tym sezonie limit pecha został już przez niego wyczerpany. Bandycki faul piłkarza Sportingu. To nie mogło się skończyć inaczej [WIDEO] Okazuje się, że był to jednak nadmierny optymizm. 29-letni defensor wytrwał na murawie tylko kilka początkowych minut w czwartkowym starciu ze Sportingiem Lizbona w Lidze Europy (1-1). Nie mógł kontynuować rywalizacji wskutek faulu Viktora Gyökeresa, który zapłacił za to wykluczeniem z gry. Dramat Arsenicia, wstępna diagnoza brzmi fatalnie. To może być kolejne złamanie Arsenić opuścił boisko wyraźnie kulejąc, ale o własnych siłach. Trudno było oczekiwać, że lada moment z obozu mistrzów Polski nadejdą hiobowe wieści. Tymczasem sytuacja wydaje się bardzo poważna. - Spodziewamy się najgorszego, czyli złamania - miał oznajmić trener Rakowa, Dawid Szwarga. Poinformował o tym na platformie X dziennikarz TVP Sport, Kacper Tomczyk. Raz, dwa, trzy, cztery... Pogrom w meczu grupowych rywali Legii. Oto nowy lider Jeśli podejrzenia się potwierdzą, w najbardziej pesymistycznym scenariuszu Arsenicia w tym roku na murawie możemy już nie zobaczyć. W bieżącym cyklu chorwacki obrońca rozegrał na niwie klubowej w sumie 13 spotkań i zaliczył asystę. Jest graczem Rakowa od lata 2021 roku. Jego kontrakt zachowuje ważność do końca sezonu 2025/26.