Mecz odbywał się w Światowy Dzień Postaci z Bajek. Oba kluby postanowiły wykorzystać to w przekazie marketingowym i w tygodniu poprzedzającym spotkanie rozpoczęły wspólną - co warto podkreślić - akcję promocyjną. W mediach społecznościowych pojawiały się nagrania z udziałem maskotek Rakowa i Wisły. W humorystyczny sposób "Rycerz" i "Nafciarz" zachęcali fanów do przybycia na stadion i dobrej, kulturalnej zabawy. Raków Częstochowa - Wisła Płock: Vladislavs Gutkovskis zmiażdżył rywali Jak się okazało - bajkowy był nie tylko dzień, ale i gra Rakowa, a przede wszystkim postawa Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz został bohaterem swojej drużyny, strzelając cztery gole - wszystkie już w pierwszej połowie. Swój pokaz rozpoczął w 3. minucie, kiedy Patryk Kun zacentrował z lewego skrzydła w pole karne, a Gutkovskis uderzył piłkę głową. Nadał przy tym futbolówce niezwykłą trajektorię lotu, dzięki czemu ta ominęła bramkarza i wpadła do siatki tuż pod poprzeczką. Częstochowianie nie zadowalali się skromnym prowadzeniem i z wielką mocą atakowali przyjezdnych. W 7. minucie podwyższyli na 2:0, a w roli głównej znów wystąpił Gutkovskis. Tym razem napastnik dobił z bliska piłkę odbitą przez Krzysztofa Kamińskiego po uderzeniu głową Tomasa Petraska. Początek meczu mógł przyprawić płockich kibiców o ból głowy. Ich drużyna nie nadążała za poczynaniami gospodarzy, którzy zdawali się wręcz fruwać nad murawą. Częstochowskie tornado uspokoiło się na chwilę po niespełna 30 minutach. Wtedy Wisła zdołała oddać pierwszy w tym meczu strzał, z którym poradził sobie Vladan Kovacević. Później Raków ponownie wrzucił wyższy bieg i podwyższył na 3:0. W 37. minucie Gutkovskis wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Jakuba Rzeźniczaka na samym sobie. W ten sposób Łotysz skompletował hat-tricka w nieco ponad pół godziny. ZOBACZ TABELĘ EKSTRAKLASY To wciąż nie był koniec popisów 27-latka w tym meczu. W 44. minucie ponownie wpisał się na listę strzelców, podwyższając wynik na 4:0. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy bramkę zdobył natomiast Davo. Jak się okazało - było to jedynie trafienie honorowe. Raków Częstochowa ucieka rywalom w tabeli W drugiej połowie Raków zwolnił nieco tempo i na pierwszą bramkę po zmianie stron kazał kibicom czekać przez kwadrans. Trafienie było jednak przedniej urody: najpierw Wiktor Długosz zabawił się z obrońcą, a później Bartosz Nowak efektownie przelobował Kamińskiego. Marek Papszun, przy tak wysokim prowadzeniu, postanowił dać odpocząć głównym aktorom sobotniego widowiska. "Medaliki" nie tylko jednak utrzymały wynik, ale i go podwyższyły. W 88. minucie pierwsze trafienie w sezonie zaliczył Władysław Koczerhin. W doliczonym czasie gry Ukrainiec ustrzelił natomiast dublet, ustalając rezultat na 7:1. Dzięki tej wygranej Raków zachował siedem punktów przewagi nad drugą w tabeli Legią Warszawa. Z wyścigu o mistrzostwo Polski prawdopodobnie już teraz wypisała się natomiast Pogoń, która przegrała w sobotę 1:4 z Górnikiem Zabrze i do częstochowian traci już 12 "oczek". W środę "Medaliki" przyjadą do Szczecina na mecz 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski. Jakub Żelepień, Interia