W Radomiu od początku sporo się działo. W pierwszej połowie bramki jednak nie padły, choć piłka dwa razy znajdowała się w siatce. W 24. minucie umieścił ją tam Roman Gergel. Sędzia dopatrzył się jednak przewinienia. Już minutę później piłka wpadła do bramki Bruk-Betu, po uderzeniu Mauridesa. Brazylijczyk był jednak na spalonym. 44 sekundy na zdobycie bramki potrzebował Adam Radwański Prawdziwe widowisko zrobiło się jednak w drugiej połowie. Minęły zaledwie 44 sekundy od wznowienia gry, a Bruk-Bet już prowadził. Głową, do siatki, trafił Adam Radwański, który właśnie w przerwie pojawił się na boisku i już w pierwszym kontakcie z piłką strzelił gola.Radomiak próbował szybko odpowiedzieć. W kolejnej akcji Radwański znalazł się we własnym polu karnym i starł się z Dawidem Abramowiczem. Piłkarz Radomiaka efektownie się przewrócił i sędzia odgwizdał rzut karny. Długo trwała weryfikacja tej sytuacji. Zbigniew Dobrynin postanowił sam obejrzeć całe zajście i zmienił decyzję, anulując "jedenastkę". Wydaje się, że była to słuszna decyzja, bo to raczej Abramowicz próbował wymusić rzut karny. Arbiter uznał jednak, że było to czyste wejście "bark w bark". Radomiak wyrównał w doliczonym czasie W końcówce Radomiak odważnie zaatakował. Gospodarzom długo jednak brakowało precyzji. Kilka razy swój zespół ratował też Łukasz Budziłek. W czwartej minucie doliczonego czasu był jednak bezradny. Strzałem głową pokonał go Tiago Matos, choć pierwszy strzał Portugalczyka zatrzymał się na poprzeczce. Dobitka okazała się jednak skuteczna. W efekcie obie drużyny podzieliły się punktami. MP