Szkoleniowiec Radomiaka Radom miał pretensje do arbitra głównie odnośnie dwóch sytuacji. Pierwsza miała miejsce w 41. minucie spotkania, gdy arbiter Bartosz Frankowski podyktował rzut wolny, po którym padła bramka. Według trenera Banasika faulu w ogóle nie było. Drugą sytuacją było nieodgwizdanie rzutu karnego dla Radomiaka w końcówce spotkania. Czy arbiter prawidłowo ocenił te sytuacje? W 41. minucie tuż po tym, gdy Radomiak doprowadził do remisu 1-1, Piast ruszył z ofensywą. Piłka została zagrana na skrzydło do Damiana Kądziora, który próbował napędzić akcję. Doganiający go Damian Jakubik przypadkowo kopnął swojego rywala w okolice Achillesa i spowodował jego upadek. Sędzia Bartosz Frankowski widząc to zajście odgwizdał przewinienie. Z rzutu wolnego piłka została dośrodkowana w pole karne, a tam do bramki Radomiaka wpakował ją Patryk Sokołowski, wyprowadzając Piasta ponownie na prowadzenie. Decyzja o przyznaniu rzutu wolnego dla Piasta nie spodobała się trenerowi rywali, który mówił o tym na pomeczowej konferencji. Osobiście nie rozumiem żalu szkoleniowca Radomiaka do arbitra, gdyż moim zdaniem faul jest ewidentny, a kopnięcie widać m.in. na zaprezentowanej przez realizatora powtórce. Gorąco w końcówce W 75. minucie przy wyniku 2-2 gorąco zrobiło się w polu karnym Piasta, gdy piłka odbiła się od ręki Ariela Mosóra. Sędzia Bartosz Frankowski nie zdecydował się na odgwizdanie "jedenastki", co rozwścieczyło piłkarzy Radomiaka. W najbliższej przerwie w grze, arbiter jasnym gestem zakomunikował, że VAR sprawdził tę sytuację i nie było mowy o rzucie karnym. Mimo to gospodarze twierdzili, że karnym im się należał, jednak oglądając powtórki trudno jest przyznać im rację. Zgodnie z przepisami gry zachowanie Ariela Mosóra było prawidłowe. Piłkarz miał rękę wręcz przyklejoną do swojego ciała i dociśniętą do klatki piersiowej. Z pewnością nie była ona nienaturalnie ułożona i nie powiększała obrysu ciała, a zatem trudno w tej sytuacji jest zrozumieć kogoś, kto twierdzi, że to powinien być rzut karny. Kontrowersyjna pierwsza bramka Spore emocji wzbudziła także bramka na 1-0 dla Piasta Gliwice, gdyż zdaniem gospodarzy arbiter powinien odgwizdać rękę. Piłkę w pole karne Radomiaka dośrodkował Patryk Lipski, a tam bez większych problemów przyjął ją Michał Chrapek i wpakował do siatki. Przeciwnicy domagali się anulowania bramki, gdyż ich zdaniem, zawodnik Piasta przyjął piłkę ręką. Jak ukazały powtórki, Chrapek nie dotknął futbolówki ręką, a jedynie przyjął ją klatką piersiową. Kontrowersje w tej sytuacji budzi jednak sprawdzenie pozycji spalonej u strzelca i wyrysowana linia spalonego, która tak naprawdę niewiele obrazuje. Krzysztof Jakubik i Jacek Małyszek, którzy pełnili funkcję sędziów VAR rozpoczęli analizę gola. Gdy uznali, że Chrapek nie zagrał piłki ręką, to przystąpili do wyrysowania linii spalonego. Niestety zaprezentowana widzom stopklatka jest nieco kontrowersyjna. Niebieską linią zaznaczony jest zawodnik Radomiaka, który wyznacza linię spalonego. Czerwona to rzekomo linia strzelca bramki, czyli Michała Chrapka. <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-studio-ekstraklasa/aktualnosci?utm_source=esatekst&utm_medium=esatekst&utm_campaign=esatekst">Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście!</a> Przyglądając się możemy zauważyć, że czerwona linia może być nieprawidłowo wyznaczona, jednak mam nadzieję, że to tylko złudzenie optyczne, spowodowane kątem ustawienia kamery. Niestety takie sytuacje czasami bywają i pozostaje nam jedynie zaufać sędzią VAR, którzy przy wsparciu technologii oceniają takie sytuacje.