Do wspomnianej sytuacji w meczu Polonia Warszawa - Wisła Kraków doszło w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry, chwilę po tym, gdy Polonia zdobyła kontaktową bramkę na 3:2. Gospodarze wykonywali rzut rożny, a w pole karne Wisły poszedł nawet bramkarz miejscowych. Z dośrodkowania nic nie wyszło, lecz po chwili futbolówka ponownie została dorzucona w "szesnastkę". Po przebitce do piłki wyskoczył Alvaro Raton, bramkarz Wisły Kraków, który chciał wypiąstkować piłkę. W tym momencie do futbolówki wyskoczył również golkiper Polonii Mateusz Kuchta, który nie trafił w piłkę i delikatnie wpadł w przeciwnika.Do wspomnianej sytuacji w meczu Polonia Warszawa - Wisła Kraków doszło w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry, chwilę po tym, gdy Polonia zdobyła kontaktową bramkę na 3:2. Gospodarze wykonywali rzut rożny, a w pole karne Wisły poszedł nawet bramkarz miejscowych. Z dośrodkowania nic nie wyszło, lecz po chwili futbolówka ponownie została dorzucona w "szesnastkę". Po przebitce do piłki wyskoczył Alvaro Raton, bramkarz Wisły Kraków, który chciał wypiąstkować piłkę. W tym momencie do futbolówki wyskoczył również golkiper Polonii Mateusz Kuchta, który nie trafił w piłkę i delikatnie wpadł w przeciwnika. Raton wybił piłkę wprost pod nogi Michała Grudniewskiego, który pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce i doprowadził do remisu 3:3. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, gdyż sędzia Grzegorz Kawałko odgwizdał przewinienie i nie uznał trafienia na wagę remisu. Trudno powiedzieć, co tak naprawdę odgwizdał arbiter. Z jednej strony mógł on dopatrzyć się zagrania piłki ręką przez Mateusza Kuchty, bądź faulu wspomnianego zawodnika na bramkarzu Wisły Kraków. Pewne jest to, że został on po chwili wezwany przez Wojciecha Mycia do monitora VAR w celu ponownej analizy tego starcia. Po obejrzeniu powtórek Grzegorz Kawałko podtrzymał swoją boiskową decyzję i spotkanie zakończyło się wygraną Wisły Kraków 3:2. Ogromna kontrowersja na szczycie 1. ligi. Polonia Warszawa może czuć się skrzywdzona Sytuację z końcówki meczu arbiter mógł ocenić na dwa sposoby. Jeśli sędzia odgwizdał zagranie piłki ręką, to niestety przyznać trzeba że była to błędna decyzja. Futbolówka co prawda odbiła się od ręki Mateusza Kuchty, lecz odbiła się raczej w miejscu, którego zagranie piłki jest dozwolone - wysokość linii pachy. Niestety z dostępnych powtórek trudno jednoznacznie stwierdzić, w którą część ręki został trafiony piłkarz Polonii Warszawa. Sędzia Grzegorz Kawałko mógł także uznać, że bramkarz Albaro Raton w momencie piąstkowania piłki był faulowany. To właśnie ta wersja jest bardziej prawidłowa, choć mimo to taka interpretacja z pewnością jest bardzo kontrowersyjna. Kontakt pomiędzy zawodnikami był naprawdę delikatny i trudno powiedzieć, czy miał on wpływ na sposób podjętej interwencji przez bramkarza Wisły. Sytuacja nieco przypomina głośną kontrowersję z minionej kolejki PKO Ekstraklasy, gdy Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla Piasta Gliwice w meczu z Lechem Poznań. Czy sędziowie skrzywdzili Polonię Warszawa? Wisła Kraków może mówić o dużym szczęściu Uważam, że decyzja arbitra jest kontrowersyjna i dla wielu kibiców ma prawo być niezrozumiała, gdyż kontakt pomiędzy zawodnikami był naprawdę minimalny. Jednak z racji, że kontakt zaistniał, to są podstawy do odgwizdania przewinienia. Będący w powietrzu bramkarz skupia swoją uwagę na wybiciu piłki ręką. Chwilę przed tym zostaje on zaatakowany przez rywala, który tej piłki zwyczajnie nie sięga. Przyznać trzeba, że faul jest z gatunku tzw. "miękkich" i uważam - na podstawie dostępnych powtórek - że takie przewinienia nie są oczekiwane w dzisiejszym świecie futbolu. Przedsezonowe wytyczne były jasne i klarowne - rzuty karny i faule mają być ewidentne i nie budzić cienia wątpliwości. Arbitrzy VAR podjęli interwencję albo dlatego, że byli odmiennego zdania niż sędzia główny, albo dlatego że w ten sposób chcieli zakomunikować wszystkim, że arbiter kontrowersyjną i bardzo ważną dla meczu sytuację ocenił jeszcze raz, po obejrzeniu kilku powtórek. Czytaj także: Beniaminek nowym liderem I ligi Czytaj także: Wielkie zamieszanie w Lechii Gdańsk. Setki kibiców nie dostało biletów