W spotkaniu 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Polonia zremisowała w Warszawie ze Śląskiem Wrocław 2-2. Dwa gole dla gospodarzy zdobył Jacek Kiełb, dla mistrzów Polski trafiali Adam Kokoszka i Sebastian Mila.
Mecz rozpoczął się po myśli gospodarzy. W 14. minucie Miłosz Przybecki popędził prawą stroną i dograł w pole karne do Jacka Kiełba, a ten z zimną krwią posłał piłkę do bramki.
Pod koniec pierwszej części spotkania miejscowi kibice przeżyli małe trzęsienie ziemi. W ciągu zaledwie 120 sekund mistrzowie Polski odrobili straty i wyszli na prowadzenie.
W roli głównej wystąpił Sebastian Mila. Rozgrywający wrocławian najpierw precyzyjnie dośrodkował w pole karne, Sebastian Przyrowski odbił piłkę po strzale Roka Elsnera, ale przy dobitce byłego piłkarza "Czarnych Koszul", Adama Kokoszki był już bezradny.
Chwilę później na 2-1 podwyższył Mila. Przemysław Kaźmierczak dograł w pole karne na głowę Łukasza Gikiewicza, ten odegrał przed linię szesnastego metra, a Mila efektownym, technicznym strzałem zaskoczył Przyrowskiego.
Gospodarze wyrównali w 48. minucie. Znów najwięcej zimnej krwi przed bramką Mariana Kelemena zachował Kiełb i po raz drugi pokonał bramkarza Śląska.
Bliżsi zwycięstwa w stolicy byli goście. Okazje pod bramką Przyrowskiego mieli m.in. Gikiewicz, Mateusz Cetnarski i Eric Mouloungui, ale brakowało im precyzji, lub górą był bramkarz "Czarnych Koszul".
Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): "Do momentu strzelenia gola na 1-1 byliśmy mało aktywni. Później przejęliśmy inicjatywę na boisku. Niestety, na początku drugiej połowy zabrakło nam koncentracji, straciliśmy bramkę na 2-2. Próbowałem zmian w ofensywie, wprowadziłem dwóch zawodników. Chcieliśmy wywieźć stąd trzy punkty. Do końca spotkania mieliśmy przewagę, cały czas atakowaliśmy, stworzyliśmy dużo sytuacji podbramkowych, ale zabrakło szczęścia".
Łukasz Smolarow (drugi trener Polonii Warszawa): "To był emocjonujący mecz, który kosztował nas bardzo dużo wysiłku. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Przez pierwsze 30 minut graliśmy tak jak sobie założyliśmy. Wkrótce potem nastąpiły jednak dwie minuty, w czasie których straciliśmy dwie bramki. Taka sytuacja wstrząsnęła nami, to był duży cios. Cieszy fakt, że mimo niekorzystnego wyniku potrafiliśmy się podnieść. Jesteśmy zadowoleni z remisu, to nasz pierwszy punkt po czterech porażkach".
Bramki: 1-0 Jacek Kiełb (14.), 1-1 Adam Kokoszka (37.), 1-2 Sebastian Mila (39.), 2-2 Jacek Kiełb (48.).