Główny udziałowiec występującego obecnie w III lidze zespołu opowiada nie tylko o groźbach ze strony kibiców Legii, ale o tym jaki ma plan na Polonię. Chcę zainwestować w klub co najmniej 10 milionów złotych. Myśli o Ekstraklasie, ale marzą mu się występy w europejskich pucharach. Aby ten cel zrealizować musi przeorganizować klub, porozumieć się z miastem w sprawie modernizacji stadionu. Nitot mówi też o swoich piłkarskich korzeniach i młodości, którą spędził na paryskiej "Żylecie", czyli trybunie Parc des Princes - Kop de Boulogne. Nadal kibicuje PSG, ale też Rennes, od czasu do czasu chodzi na Legię, całym sercem jest teraz zaangażowany w odbudowę Polonii. Olgierd Kwiatkowski, Interia.pl: Przed kilkoma dniami przedstawił pan plan rozwoju Polonii Warszawa. Zakłada pan powrót do Ekstraklasy do 2029 roku, walkę o mistrzostwo Polski, grę w europejskich pucharach. Czy to da się zrobić z klubem, który występuje obecnie w III lidze? Grégoire Nitot, właściciel firmy Sii Polska, od lutego 2020 r. główny akcjonariusz Polonii Warszawa: Przedstawiłem pewną wizję. Moim celem jest przede wszystkim powrót Polonii do Ekstraklasy, moim marzeniem - występy Polonii w Lidze Europy i w Lidze Mistrzów. To jest jednak plan długoterminowy. Teraz koncentruję się na niezbędnych bieżących działaniach. Klub kupiłem w lutym i najpierw musiałem uporządkować stan prawny spółki, spłacić długi, na nowo zorganizować administrację, zadbać o pion sportowy i stworzyć silny dział marketingu. Dziś nad tym pracuję i na tym się skupiam. Buduję fundamenty. Wszystko to służy temu, żeby Polonia wróciła do Ekstraklasy. Jakie są największe zagrożenie dla realizacji tego ambitnego planu - nieprzewidywalność piłki nożnej, brak nowoczesnego stadionu, obecna sytuacja w kraju? - Polonia grając w III i II lidze musi liczyć tylko na mnie. Zapewniam jej finansowanie z własnej kieszeni i firma Sii Polska jako sponsor. Na tym poziomie klub nie jest w stanie żyć bez właściciela czy sponsora. Planuję zainwestować osobiście 10 milionów złotych. Łącznie z pieniędzmi Sii Polska - 15 milionów. Ryzyko polega na tym, że za pięć lat dalej będziemy nadal grać w II albo III lidze, a ja nie będę mieć więcej pieniędzy. W I lidze kluby mają już możliwość zarabiania, pojawia się więcej sponsorów, są pieniądze z telewizji. W Ekstraklasie mimo ogromnych wydatków są też duże dochody i takie kluby - mądrze zarządzane - mogą się utrzymać bez dofinansowania właściciela. W III i II lidze jest trudniej. Chciałbym być całkowicie niezależny od miasta, ale miasta potrzebujemy, bo miasto Warszawa jest właścicielem stadionu. To kolejne ryzyko mojego projektu. Wynajem kosztuje nas 500 tys. zł rocznie, dodatkowo płacimy za możliwość treningu na naszym stadionie. To bardzo dużo w porównaniu z naszymi rywalami w III i II lidze, którzy mają do dyspozycji stadiony za darmo. Mogę jednak płacić taką sumę, ale nie więcej. Trzeba poprawić infrastrukturę na K6, żeby w końcu kibic miał do dyspozycji normalną toaletę. Miasto w pewnym momencie może sobie pomyśleć, że nie ma co mieć takiego stadionu i zechce go zburzyć, a teren sprzeda pod budowę apartamentu. To byłby koniec Polonii, a wydaje mi się, że w mieście nikt tak nie myśli. Warszawa chce mieć stadion sportowy w tym miejscu. Zagrożeniem zawsze są kibice, którzy nie akceptują moich wartości. Nagle ode mnie się odwrócą, wywołają wojnę, kłótnie, spory. To byłoby nieprzyjemne i mogłoby zniechęcić mnie do działania. Z tych wszystkich niebezpieczeństw dla projektu największe jest ryzyko sportowe. Jeżeli za kilka lat Polonia nie wróci do piłkarskiej elity w Polsce, to będzie moja porażka.