Piłkarze Polonii Warszawa, mimo że nie otrzymują pensji, wciąż zajmują miejsce w czołówce tabeli Ekstraklasy. Tymczasem właściciel klubu Ireneusz Król zapadł się pod ziemię, a długi Polonii są coraz większe. - Ludzie zaczynają wzdychać do poprzedniego właściciela Józefa Wojciechowskiego - mówi w rozmowie z INTERIA.PL były prezes PZPN, sędzia piłkarski oraz sympatyk "Czarnych Koszul" Michał Listkiewicz. - Wszyscy wieszali psy na Wojciechowskim, a okazuje się, że to był zupełnie inny rozmiar właściciela klubu - uważa Listkiewicz. - Spodziewano się, że przejęcie Polonii przez Króla uratuje klub przed upadkiem, a tymczasem jest jeszcze gorzej. Coraz więcej ludzi zaczyna wzdychać do pana Wojciechowskiego. Latem Wojciechowski sprzedał Polonię Królowi. Ten miał różne dziwne pomysły, jak na przykład przeniesienie klubu do Katowic. Czy już to nie powinno być sygnałem ostrzegawczym dla tych, którym najbardziej na Polonii zależy? - Nie było innego ratunku. Pan Król kupił klub od pana Wojciechowskiego, takie czasy. W dawnym ustroju klubem mogła zaopiekować się kolej albo wojsko, albo milicja, a dzisiaj... biznes jest biznes - bezradnie rozkłada ręce Listkiewicz. - Rok temu po rezygnacji Wojciechowskiego Polonii groziła w najlepszym razie czwarta liga. Udało się to uratować, przyszedł pan Król. Jerzy Piekarzewski - legenda Polonii i jej honorowy prezes, przekonał kibiców, by dali Królowi szansę, by nie protestować, by taczek nie podstawiać - opowiada były prezes PZPN. - Ale dziś sytuacja jest niedobra, może to była tylko kroplówka podana na rok. Choć mam nadzieję, że nie. Po ostrych momentami protestach kibiców GKS Katowice nie doszło do fuzji z Polonią. Katowiczanie pozostali w pierwszej lidze, a "Czarne Koszule" - z prezesem Królem - w Warszawie i Ekstraklasie. Mimo letnich zawirowań, piłkarze od początku sezonu grali znakomicie i wciąż utrzymują miejsce w czołówce tabeli, choć ostatnio coraz częściej, czemu trudno się dziwić, myślami są gdzie indziej niż na boisku. - Dzisiaj wartością Polonii jest wspaniały trener Piotr Stokowiec i grupa piłkarzy, którzy zacisnęli zęby, grają i nie wiadomo w jaki sposób są ciągle czwartą drużyną ligi. Chwała im za to. Chwała też wiernym ludziom, którzy zawsze będą chodzić na Polonię, bo ona jest legendą. Oby to nie był koniec tej legendy - obawia się Listkiewicz. - Przed świętami Jerzy Engel powiedział sarkastycznie, że Polonia ma najwięcej wspólnego z Wielkanocą, bo co roku zmartwychwstaje. Pytanie, czy to nie będzie ten rok ostatni - dodaje nasz rozmówca. Głośno o coraz gorszej sytuacji w Polonii zrobiło się zimą. Z klubu, który miał rosnące zaległości finansowe wobec najlepiej opłacanych zawodników, przed rundą wiosenną odeszło wielu czołowych graczy, m.in.: Władimir Dwaliszwili, Tomasz Brzyski, Łukasz Teodorczyk, Marcin Baszczyński, Dorde Czotra oraz Adam Kokoszka. Długi Polonii rosną. W ostatnich dniach spółka Ideon, której właścicielem jest Król, postawiona została w stan upadłości. O tym, gdzie przebywa właściciel Polonii i ile naprawdę wynosi zadłużenie klubu, wiedzą tylko nieliczni. Nieoficjalnie mówi się o kwocie 4 mln zł. Kibice "Czarnych Koszul" od początku rundy wiosennej podczas meczów śpiewają piosenkę: "Prezesie, gdzie jest ten przelew?!" Jak może pomóc założone ostatnio Stowarzyszenie Klubu Sportowego Polonia, do którego należy m.in. Listkiewicz? - Jest to grupa ludzi ze świata biznesu, polityki, kultury, ale prywatnym zrywem nie da się uratować klubu na poziomie Ekstraklasy. Wyjściem byłoby znalezienie właściciela, który przejąłby Polonię od Ireneusza Króla albo raczej przejęcie klubu przez stowarzyszenie i znalezienie sponsora, bo o nowego właściciela będzie trudno - ocenia sympatyk Polonii. - Zarząd Warszawy kompletnie odwrócił się od Polonii, która jest jedynym klubem Ekstraklasy bez jakiejkolwiek pomocy ze strony miasta - narzeka rozmówca INTERIA.PL. - W Kielcach, Wrocławiu, Zabrzu, Gliwicach, czy Gdańsku miasto w różnych formach partycypuje w utrzymaniu ekstraklasowego klubu, czy to będąc udziałowcem, czy udostępniając za darmo stadion. Także Legia dostała pomoc miasta w postaci pięknego stadionu, na którym zarabia. - Polonia nie dość, że nie ma żadnej pomocy, to jeszcze ceny za wynajem stadionu są horrendalne. Jest to najgorszy stadion w Ekstraklasie, w centrum Warszawy są baraki, jakieś obskurne budy, wstyd, że to w ogóle tam stoi. Urzęduje tam pan Piekarzewski, czy też wielokrotny mistrz świata w sportach motorowodnych Waldemar Marszałek - mówi Listkiewicz. - Za wynajem obiektu o tym standardzie na jeden mecz Polonia musi płacić astronomiczną kwotę 60 tys. zł, a wynajęcie stadionu na spotkanie futbolu amerykańskiego kosztuje tylko 20 tys. zł. Czyli gdyby bezdomni chcieli przyjść i zagrać na Polonii, powinni zapłacić złotówkę. Bo taka jest filozofia - im kto biedniejszy, tym mniej płaci - dziwi się polityce miasta były prezes PZPN. - Mam nadzieję, że pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz w końcu okaże trochę serca Polonii. Jak mówi Listkiewicz, "Polonia z klubu wielosekcyjnego, gdzie rozwijały się: piłka nożna, koszykówka, boks, kolarstwo, lekkoatletyka, trenowali tam Irena Szewińska, czy Władysław Komar... stała się klubikiem trochę rachitycznym, ale ciągle żyje i nie zginie nigdy, funkcjonowała w czasie wojny, pod okupacją, przetrwa i ten trudny czas". - Dobrze by było, gdyby miasto weszło do klubu przynajmniej jako mały udziałowiec. By chociaż wynajem stadionu był w przystępnych cenach, bo wydanie miliona złotych w sezonie na stadion jest ponad siły tego klubu - mówi sympatyk Polonii. - Polonia to nie jedyny znany klub stolicy, który nie wytrzymał nadejścia nowych czasów. - W Warszawie kluby upadają. Wegetuje Hutnik, Marymont, nie istnieje Warszawianka, Skra, Sarmata... Warszawa nie jest dla sportu miastem przyjaznym. Ogromne kłopoty mają kluby dzielnicowe, a przecież w dużym mieście to one są podstawą dla rozwoju sportu. Warszawa ma teraz o połowę mniej klubów sportowych niż przed wojną - podkreśla Listkiewicz. Według Listkiewicza, Polonia ma potencjał w Warszawie, choć oczywiście nie może się ścigać z Legią, jeśli chodzi o kibiców i popularność. Ale nawet w samej Legii mówią, że byłoby wielką szkodą, gdyby Polonia nie grała w Ekstraklasie, bo derby są wielką wartością. - Każde duże miasto, Warszawa, Kraków, Łódź, czy Poznań, powinno mieć swoje wielkie derby. Zostały nam już tylko derby warszawskie, może w przyszłym sezonie powrócą te krakowskie - mówi były znany sędzia piłkarski. - Polonia zawsze będzie istniała, bo to zbyt bogata tradycja. Pytanie, w której lidze - podsumowuje Listkiewicz. Autor: Waldemar Stelmach Zapraszamy do dyskusji na temat dramatycznej sytuacji Polonii Warszawa. Wpisujcie swe opinie pod tekstem. <a href="http://sport.interia.pl/pokaz-komentarz,pId,60452192,dId,2185231#pst60452192">"Kibic Legii"</a> pisze: "Warszawie potrzebna jest Polonia i to jest bezdyskusyjne. Powinniśmy podnieść się ponad głupie, sztuczne, często chuligańskie podziały kibicowskie i głośno upominać się za Polonią. Piszę to ja, od urodzenia kibic Legii, od prawie 60 lat. Można nie lubić Polonii, można gwizdać, przeklinać etc, ale w Warszawie musi istnieć Polonia i tyle. Nawet nielubiana. To warszawski klub i jeżeli trzeba kupię koszulkę, szalik czy polonijny gadżet, bo uważam że trzeba Polonii pomóc. Żeby była. Bez względu na lokalne antypatie." <a href="http://sport.interia.pl/pokaz-komentarz,pId,60448530,dId,2185231#pst60448530">"Kkkj"</a> chyba upraszcza i generalizuje, a na pewno wielu obraża: "W Warszawie jest 1,5 mln osób. Z tego jedną trzecią interesuje futbol, a z tego jedna trzecia to kibice Polonii. A więc klub mógłby liczyć na poparcie jakiś 100 tys. osób. Teoretycznie stadiony pełne - nawet narodowy. Do tego każdy kibic kupi koszulkę za stówę, proporczyk za dychę, czy szalik za 50. Klub miałby pieniądze na dobrego trenera, zawodników, wszedłby w rozgrywki międzynarodowe. Problem jest tylko jeden - Polska. Żaden normalny kibic nie pójdzie na mecz, gdzie prym wiodą zapite mordy miejscowego plebsu, tzw. żyleta. A ten normalny kibic ma pieniądze, w odróżnieniu do blokersowego motłochu." <a href="http://sport.interia.pl/pokaz-komentarz,pId,60448817,dId,2185231#pst60448817">"ZiBi"</a> ma twarde zdanie: RECEPTA NA PROBLEMY POLONII! Każdy chce być właścicielem ale za pieniądze ... podatnika. Dość już tej bolszewickiej demagogii o potrzebie pomocy miasta/państwa dla klubu, nawet jeśli jest to POLONIA. Państwo przede wszystkim ma zajmować się pomocą dla biednych, słabych, a nie marnotrawić pieniądze na piłkarzy, to skandal, że w Polsce właścicielami klubów są miasta (ale rozumiem, że w ten sposób prezydenci tych miast kupują sobie głosy wyborcze, taka jest prawda)!!! A jak kibicom Polonii i jak pisze autor 'ludziom kultury, polityki i biznesu' leży NAPRAWDĘ na sercu dobro klubu niech się w ramach tej miłości zrzucą z własnych, ciężko zarobionych pieniędzy to poczują prawdziwy smak bycia kibicem. Rachunek jest prosty 5.000 kibiców po średnio 100 zł miesięcznie daje 500.000 zł miesięcznie, rocznie to 6 mln zł i żaden Król/Wojciechowski nie będzie nikomu potrzebny. Czy 100 zł to dużo?, bez jaj, kilka piw i fajek mniej w miesiącu, nawet nikt nie poczuje (tylko na zdrowiu). I ziści się sen o wielkiej Polonii, kibice będą właścicielami klubu:). Uwaga: w Europie są kluby tak funkcjonujące, a więc to nie bajka!" <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa piłkarska: Sprawdź szczegóły!</a>