Tym razem Pogoń była w innej sytuacji niż przed tygodniem. Wtedy "Portowcy" grali w niedzielę i znali wyniki meczów Lecha oraz Rakowa. Mieli świadomość, że jeśli chcą pozostać na drugim miejscu, muszą wygrać z Zagłębiem Lubin. Nie bez problemów, ale zadanie wykonali. Tym razem to oni grali jako pierwsi. Kosta Runjaic dokonał w składzie trzech zmian względem poprzedniego spotkania. Jedna była wymuszona (kontuzjowanego Malca zastąpił Łasicki), a dwie inne to decyzje trenera. Michał Kucharczyk wybiegł w pierwszym składzie kosztem Jeana Carlosa, a Mateusz Łęgowski zastąpił w roli młodzieżowca Macieja Żurawskiego. Ekstraklasa: Stal Mielec - Pogoń Szczecin Pierwszą godną odnotowania sytuację "Portowcy" stworzyli sobie w 5. minucie. Sebastian Kowalczyk zagrał prostopadle do Kamila Grosickiego, a ten zaprosił do akcji lewego obrońcę Luisa Matę. Portugalczyk oddał strzał, ale został on zablokowany przez Marcina Flisa. Pięć minut później znów zaatakowali goście. Tym razem w roli strzelca wystąpił Grosicki, który wykańczał dośrodkowanie Michała Kucharczyka. Kolejne minuty wyglądały tak, jak można się było tego spodziewać. Pogoń coraz mocniej naciskała na gospodarzy, a ci nisko się bronili i podostrzali grę. Mielczanie - obrazowo rzecz ujmując - dysponują większą liczbą centymetrów i kilogramów, więc chcieli to wykorzystać. "Portowcy" konsekwentnie stawiali natomiast na techniczne rozwiązania. W 23. minucie gospodarze oddali pierwszy strzał. Flis huknął z dystansu, ale piłka poszybowała kilkanaście centymetrów nad bramką Stipicy. Kilkadziesiąt sekund później było znaczeni bliżej gola dla Stali. Chorwacki bramkarz Pogoni instynktownie odbił jednak uderzenie Maksymiliana Sitka. Tuż przed końcem pierwszej połowy boisko opuścił Benedikt Zech. Austriacki stoper nabawił się najprawdopodobniej urazu mięśniowego, który uniemożliwił mu dalszą grę. To o tyle problematyczne dla Kosty Runjaica, że z kontuzjami walczy obecnie także dwóch innych defensorów - Konstantinos Triantafyllopoulos i Mariusz Malec. Pogoń Szczecin: Wahan Biczakczjan na ratunek Tuż po zmianie stron Pogoń ruszyła do ataku. Początek drugiej połowy upłynął pod znakiem naporu gości. W 50. minucie bliski szczęścia po strzale głową był Igor Łasicki (który wystąpił w wyjściowym składzie Pogoni po raz pierwszy od 8 marca 2020 roku). Chwilę później Stal odpowiedziała uderzeniem Tomasiewicza, z którym poradził sobie jednak Stipica. Po kilku słabszych minutach Pogoń znów wrzuciła wyższy bieg. Uaktywnili się skrzydłowi (Grosicki i Kucharczyk), co poskutkowało kilkoma groźnymi akcjami. Wciąż jednak brakowało finalizacji. Strączek uwijał się jak w ukropie i spisywał się bardzo poprawnie. W 76. minucie Kosta Runjaic wprowadził więc Wahana Biczakczjana - Ormianina, który w dwóch poprzednich meczach wchodził z ławki i strzelał gole. Niemiec liczył zapewne, że i tym razem nowy nabytek zapewni swojej drużynie cenne trzy punkty. W 93. minucie marzenia szczecinian spełniły się. Biczakczjan przyjął piłkę na skraju pola karnego, ułożył ją na lewej nodze i huknął w stronę bramki. Strączek zdołał ją dotknąć, ale siła strzału była na tyle duża, że futbolówka wtoczyła się do siatki. Pogoń rzutem na taśmę wywalczyła więc zwycięstwo. Jakub Żelepień, Interia