Chodzi o Piotra Parzyszka, który był do Pogoni wypożyczony z włoskiego Frosinone. Nadzieje związane z transferem byłego mistrza Polski z Piastem Gliwice były wśród kibiców "Portowców" duże. To w końcu doświadczony zawodnik, który udowodnił, że potrafi grać o najwyższe cele. Pogoń Szczecin: Piotr Parzyszek przeprasza kibiców Tymczasem od samego początku swojego pobytu w Szczecinie Parzyszek nie potrafił odnaleźć formy. Najpierw tłumaczył to zaległościami fizycznymi - w rozmowie z Interią przekonywał, że potrzebuje około miesiąca, aby nadrobić braki kondycyjne. Czas jednak minął, a gra Parzyszka wciąż nie wyglądała dobrze. Napastnik zakończył sezon z jednym golem - przeciwko Radomiakowi Radom (1-1). Po ostatnim meczu sezonu 28-latek zabrał głos i przeprosił kibiców. - Opuszczam ten klub z niedosytem. To pierwszy taki sezon w mojej karierze, gdy rozegrałem tyle meczów, a bramka po prostu nie chciała wpaść. Zdobyłem jedną, ale nie jest to dla mnie żadna wartość, bo powinienem znacznie więcej. Chciałbym przeprosić kibiców, zwyczajnie mi się nie udawało. Takie rzeczy się w piłce zdarzają. Mnie się trafił taki pierwszy rok w karierze i niestety akurat tutaj. To boli. Mogę jednak powiedzieć, że wyjeżdżam ze Szczecina jako lepszy piłkarz i przede wszystkim lepszy człowiek. Jeszcze raz chciałbym wszystkim podziękować za współpracę. Z całego serca życzę Pogoni, aby wkrótce wywalczyła to wymarzone mistrzostwo - mówił piłkarz. Kibice Pogoni największe bodaj pretensje do Parzyszka mieli w listopadzie. W meczu wyjazdowym z Rakowem Częstochowa długo utrzymywał się wynik bezbramkowy, a w samej końcówce spotkania napastnik stanął w stuprocentowej sytuacji - był niepilnowany i znajdował się kilka metrów od bramki. Przestrzelił jednak okrutnie i Pogoń wypuściła z rąk szansę na wywiezienie kompletu punktów z Częstochowy. Kto wie - być może kosztowały one "Portowców" srebrne medale? Jakub Żelepień, Interia