Najważniejszą informacja, która ukazała się kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem, był powrót do bramki Dantego Stipicy. Chorwat przeszedł w grudniu operację pachwiny, przez którą nie mógł rozpocząć przygotowań wraz z zespołem. Na początku stycznia trenował indywidualnie, a kilka dni temu wrócił do zajęć z drużyną. W dwóch poprzednich sparingach jeszcze go zabrakło, ale dziś Runjaic wystawił go od pierwszej minuty. Pogoń Szczecin. Sparingi dają coraz więcej odpowiedzi Patrząc na zestawienie, na które w pierwszej połowie zdecydował się niemiecki szkoleniowiec, można odnieść wrażenie, że to skład zbliżony do tego, który w lutym rozpocznie ligowe spotkanie z Piastem Gliwice. Przed Stipicą zagrali bowiem: Jakub Bartkowski, Benedikt Zech, Mariusz Malec i Luis Mata, w linii pomocy: Damian Dąbrowski, Maciej Żurawski i Kamil Drygas, a w ataku Michał Kucharczyk, Kamil Grosicki i Luka Zahović. Wygląda więc na to, że choć Mariusz Fornalczyk zaprezentował się podczas obozu w Turcji z dobrej strony, podstawowym młodzieżowcem będzie na razie Maciej Żurawski. Vahan Bichakchyan, który przywitał się z kibicami efektownymi bramkami sprzed pola karnego, też najprawdopodobniej będzie przez Runjaica wprowadzany ostrożnie. To zresztą znamienne dla tego trenera - przypomnijmy, że nawet supertalent Kozłowski musiał nierzadko pogodzić się z rolą rezerwowego. Z wyjściowego składu dało się wyczytać jeszcze jedną informację. Mianowicie na czas nieobecności Konstantinosa Triantafyllopoulosa (odniósł kontuzję podczas treningu) parę stoperów z Benediktem Zechem tworzyć będzie Mariusz Malec. Grek ma być gotowy do gry za mniej więcej cztery tygodnie. Pogoń Szczecin - Rapid Wiedeń Pierwsza połowa sparingu z austriackim pucharowiczem nie wyglądała w wykonaniu "Portowców" szczególnie dobrze. Gra nie była tak płynna, jak w ostatnim starciu z Zorią Ługańsk. Niewykluczone jednak, że ma to związek z dużymi obciążeniami treningowymi, przez które nogi piłkarzy są po prostu cięższe. Jeszcze dziś, kilka godzin przed sparingiem, zawodnicy odbyli sesję treningową w siłowni. Od 31. minuty szczecinianie przegrywali. Gola, po składnej kontrze, strzelił Marco Gruell. W tej akcji nie popisał się ani Zech, ani Malec. W drugiej połowie na boisko wybiegł niemal zupełnie inny skład. Niemal, bo w bramce pozostał Dante Stipicy. W polu zagrali natomiast: Paweł Stolarski, Igor Łasicki, Bartłomiej Mruk, Hubert Matynia, Mateusz Łęgowski, Rafał Kurzawa, Vahan Bichakhchyan, Mariusz Fornalczyk, Jean Carlos i Kacper Kostorz. Obraz gry jednak nieszczególnie się zmienił. Rapid kontrolował boiskowe wydarzenia, a szczecinianie szukali swoich okazji, ale brakowało im pomysłu i dokładności. Tymczasem na ostatnie pół godziny między słupkami stanął Jakub Bursztyn. W 65. minucie dość niespodziewanie padła bramka dla Pogoni. Po rzucie rożnym piłka wpadła pod nogi Mateusza Łęgowskiego, a ten zdecydował się na strzał z odległości ponad 20 metrów. To była dobra decyzja, bo bramkarz Rapidu nie zdążył zainterweniować. Uderzenie młodzieżowca było tym, czego we wcześniejszym etapie meczu "Portowcom" brakowało - elementem zaskoczenia i czymś nieszablonowym. Na ostatnie 20 minut Runjaic wpuścił Piotra Parzyszka. Niemiec trafił ze zmianą doskonale - kilka minut po wejściu na boisko napastnik dał Pogoni prowadzenie. Parzyszek wykorzystał zamieszanie w polu karnym i posłał piłkę do siatki z bliskiej odległości. Wynik 2-1 utrzymał się do ostatniej minuty. Pogoń kończy więc zgrupowanie z dwoma zwycięstwami i jednym remisem.