Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, strzelców, tabelę - Jestem bardzo szczęśliwy. Pierwszy raz jako trener wygrałem tutaj w Krakowie. Był to bardzo trudny mecz dla nas. Ostatnie spotkanie w roku zawsze jest ciężkie. Wszyscy myślą już o świętach. Zawodnicy też myślą o odpoczynku, spotkaniach z rodziną. Bałem się, że nie będę mieli tej stuprocentowej koncentracji w tym meczu - mówił Michniewicz. Trener Pogoni zaznaczył także, iż zdaje sobie sprawę, że jego drużyna nie zagrała dobrego meczu. Podkreślał jednak wagę zdobytych punktów. - Nie zagraliśmy dobrego meczu, ale to co mieliśmy wykorzystać, wykorzystaliśmy. Rafał fantastyczne zachował się przy bramce - zaznaczał trener gości. Szkoleniowiec przyznał także, że przy analizowaniu przeciwnika, który wyszedł na mecz bardzo rezerwowym składem, musiał korzystać z internetu. - Przygotowując się do tego meczu przeanalizowaliśmy wszystkich zawodników, którzy do tej pory grali, nawet Sadloka z Brożkiem, bo do końca nie było wiadomo, czy wystąpią czy nie. Ja osobiście szukałem w internecie tych młodych zawodników. Nie znałem ich wcześniej. Na pewno dla tych chłopców to było ogromne przeżycie, wyróżnienie. Wisła to wciąż jest wielka marka, klub z tradycjami. Mam nadzieje, że następnym razem będzie w Krakowie więcej kibiców, bo dzisiaj było ich niewielu. Życzę Wiśle, żeby wróciła do pionu i pokonała swoje problemy. Teraz troszeczkę szczęścia brakuje im w tych kluczowych momentach. Może to szczęście przyjdzie wiosną - powiedział Michniewicz. Szkoleniowiec dziękował także piłkarzom za dotychczasową pracę i dobrze rozegrany początek sezonu. - Chciałbym podziękować za tę rundę piłkarzom i wszystkim członkom klubu. Myślę, że jesteśmy drużyna perspektywiczną, rozwijamy się. Cieszymy się, że w atmosferze spokoju będziemy mogli spędzić święta. Każde zwycięstwo wydłużało piłkarzom urlop o jeden dzień, także wypoczywamy do siódmego stycznia. Dzisiaj czeka nas miła i wesoła podróż do Szczecina. Dziękuję zawodnikom za to, co dzisiaj pokazali - mówił trener gości. Zapytany o cele na nowy rok, szkoleniowiec Pogoni nie chciał powiedzieć zbyt wiele. - Żyjemy z meczu na mecz. Nasz cel podstawowy, to pierwsza ósemka. 36 punktów to dużo, ale też mało, bo to niczego nie gwarantuje. Dzisiaj nie ma nic pewnego, kto przyjdzie, a kto odejdzie z drużyny. Nie mogę na obecną chwilę obiecywać mistrzostwa. O tym z piłkarzami w ogóle nie rozmawialiśmy - zakończył Michniewicz. Na pomeczowej konferencji wyjątkowo pojawił się nie Marcin Broniszewski, a Kazimierz Kmiecik. Trener "Białej Gwiazdy" podkreślał, że głównym problemem drużyny jest brak napastnika. - Wiedzieli państwo, że młodzież musiała zagrać w tym meczu. Starała się bardzo, ale widać było, że brakuje im pewności. Druga sprawa to fakt, że bez napastnika trudno wygrać mecz. Pogoń strzeliła bramkę i atakowała tylko z kontry. Staraliśmy się strzelić, ale nie było napastnika, który miałby wykończyć akcje. "Broziu" jest kontuzjowany i brakuje z przodu tego zawodnika. Z jednym napastnikiem jest naprawdę ciężko - skwitował Kmiecik. Zapytany przez dziennikarzy, dlaczego Rafael Crivellaro tak rzadko znajdował się w polu karnym rywala, trener Wisły zrzucił winę na styl gry piłkarza. - On ma taki styl. My mu cały czas mówimy, żeby częściej zmieniał pozycje, ale on tak gra po prostu - stwierdził szkoleniowiec. Kmiecik przyznał także, że zawodnicy z pierwszego zespołu, którzy znaleźli się w tym meczu na ławce, byli tam tylko dla dotrzymania towarzystwa kolegom z zespołu.