Już w marcu został samodzielnym liderem klasyfikacji najdłużej pracujących w Pogoni na poziomie ekstraklasy trenerów w historii. Wyprzedził Eugeniusza Ksola (117 meczów) i dalej śrubuje swój rekord. W tej chwili to 139 spotkań. Pogoń Szczecin. Kosta Runjaic jest w klubie równo od 4 lat Odkąd tylko przyszedł, Runjaic był dla szczecińskiego klubu powiewem świeżości, profesjonalizmu i nowego spojrzenia. Sam siebie przedstawił jako obywatela Europy - ma do tego pełne prawo, bo z pochodzenia jest Chorwatem, urodził się w Austrii, a wychował w Niemczech. Od dziecka nasiąkał różnymi kulturami i dziś wykorzystuje to w pracy trenerskiej. Jest świetnym psychologiem i motywatorem. Niektórzy mówią nawet, że to zdecydowanie lepszy menedżer w rozumieniu brytyjskim aniżeli trener. Runjaic to człowiek, którego zainteresowanie klubem wychodzi daleko poza boisko. Od pierwszych dni w Szczecinie chciał wiedzieć, jakie akcje promocyjne planuje dział PR-u, jakie teksty pojawiają się na stronie internetowej klubu czy jak obklejone są ściany szatni. W sprawach czysto sportowych zawsze wspomagał się swoimi asystentami - najpierw Edim Andradiną, później Dietmarem Brehmerem, następnie Tomaszem Kaczmarkiem, a teraz Robertem Kolendowiczem. Znamienne są obrazki z meczów, kiedy to instrukcje zawodnikowi rezerwowemu wydaje trener bramkarzy Andrzej Krzyształowicz, a nie Kosta Runjaic. Pogoń Szczecin. "Co to za klub?" Kosta Runjaic ma swoje wady. Gdyby ich nie miał albo byłoby ich zdecydowanie mniej, zapewne nie pracowałby jednak dziś w Ekstraklasie, a w Bundeslidze. Do najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech nie udało mu się jednak dostać, a miał ku temu znakomitą okazję, prowadząc Kaiserslautern. Dwukrotnie zajął jednak czwarte miejsce na zapleczu. Szanse na awans przepadały wiosną, kiedy drużyna zamiast być konkretna pod bramką rywala, rozgrywała piłkę w nieskończoność i nie potrafiła dokumentować swojej przewagi. Brzmi znajomo? Kibice Pogoni doświadczyli tego w zeszłym sezonie, kiedy klub tylko dzięki znakomitej jesieni jakoś dotrwał do samego końca na podium. Kilka tygodni więcej i medalu na pewno by nie było. Z drugiej strony nie można Runjaicowi odmówić tego, że pod jego wodzą zespół zrobił ogromny postęp. Dość powiedzieć, że cztery lata temu niemiecki trener przejmował ostatnią drużynę w tabeli, którą wielu widziało już w I Lidze. Podjęcia pracy w Szczecinie Runjaicowi odradzał jego wieloletni przyjaciel, ceniony niemiecki dziennikarz i autor książek sportowych, Ronald Reng. Tak opisywał swoją rozmowę ze szkoleniowcem: "W październiku 2017 r. dzwonił Kosta Runjaic: - Pogoń Szczecin chce mnie jako trenera, co o tym myślisz? - Co to za klub? - W tej chwili są ostatni w tabeli w polskiej lidze, z dziewięcioma punktami w 15 meczach. - Nie możesz tego zrobić! - Właśnie się zgodziłem." Co dalej z Kostą Runjaicem? Od lat żaden trener nie miał w Szczecinie takiego zaufania, jakim cieszy się Kosta Runjaic. Prezes klubu Jarosław Mroczek wielokrotnie deklarował już publicznie, że ten szkoleniowiec będzie w klubie tak długo, jak sam uzna to za stosowne. Ci, którzy znają realia polskiej piłki, wiedzą, że takie słowa często niewiele znaczą. W tym wypadku dużo wskazuje jednak na to, że są prawdziwe. Pogoń przechodziła już przez niejeden kryzys, ale zarząd klubu ani razu nie rozważał zwolnienia Runjaica. Sam Niemiec również jest świadomy swojej wartości. - Przyjdzie taki dzień, kiedy nie będę na tym miejscu siedział. Gdy kiedyś odejdę, to z pewnością będą osoby, które powiedzą "ale on był do bani, nie zdobył tytułu, ani pucharu". Ale mogę zagwarantować, że nie będzie osoby, która powie, że zrujnowałem klub, źle pracowałem i nie dawałem z siebie wszystkiego. Jestem dobrze opłacany, ale uważam też, że jestem dobrym trenerem. Akcje Pogoni w ubiegłych latach z pewnością wzrosły - mówił Runjaic podczas jednej z wrześniowych konferencji prasowych. Kontrakt trenera wygasa 30 czerwca 2022 roku. Do tej pory warunki nowej umowy zawsze negocjowano podczas zimowej przerwy od rozgrywek. Teraz ma być podobnie. Informacji o tym, czy Runjaic zostaje, można spodziewać się najwcześniej wiosną. Jakub Żelepień