Na ten dzień społeczność skupiona wokół Pogoni Szczecin czekała od wielu lat. Pierwsze plany i marzenia dotyczące nowego stadionu pojawiały się na przełomie wieków. Mocarstwowe wizje kreślił wówczas Sabri Bekdas, ale ostatecznie charyzmatyczny biznesmen zniknął ze Szczecina tak samo szybko, jak się pojawił. Na długi czas pragnienia kibiców trafiły do zamrażarki. Prezydent Szczecina Piotr Krzystek obiecywał, że stadion powstanie, ale termin pozostawał zagadką. Miasto szukało środków i wsparcia z budżetu centralnego. W końcu się doczekało i wiosną 2019 roku budowa ruszyła. Niemal dokładnie 3,5 roku później inwestycja została zakończona, a 1 października 2022 roku kibice po raz pierwszy wypełnili wszystkie cztery trybuny. Mecz inauguracyjny cieszył się wśród fanów (i nie tylko, bo na stadion przybyli też ci, którzy na co dzień nie żyją Pogonią) ogromnym zainteresowaniem. Miasto żyło tym wydarzeniem, a większość miejsc na trybunach było zajętych już na mniej więcej godzinę przed pierwszym gwizdkiem. Klub przygotował pokaz świateł, balony i specjalną oprawę muzyczną. To, co tylko mogło być zrobione przez organizatorów, zrobione zostało. Od 20:30 scena należała już jednak do piłkarzy. Początek ich spektaklu był obiecujący, zepchnęli bowiem gości do głębokiej defensywy i wyprowadzali kolejne ataki. Bramka wydawała się być kwestią czasu. I faktycznie padła, tyle że... dla Lechii. W 14. minucie Flavio Paixao dośrodkował wprost na głowę Macieja Gajosa, a ten nie pozostawił Dantemu Stipicy najmniejszych szans. Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk: "Portowcy" musieli gonić wynik Strata bramki w żaden sposób nie wpłynęła na Pogoń - piłkarze grali tak samo, a kibice nadal zdzierali gardła. W 37. minucie okazało się, że było warto, bo Pontus Almqvist wyrównał po centrze z rzutu rożnego. Na stadionie zapanowała euforia, a w "Portowców" wstąpiły nowe siły. Szczególnie aktywny był Szwed, który dwie minuty po zdobyciu bramki dopisał do swojego dorobku także asystę. Napastnik ominął Dusana Kuciaka i dograł do Kamila Grosickiego, który posłał piłkę do pustej bramki. Druga połowa mogła rozpocząć się dla Pogoni w wymarzony sposób. Almqvist znalazł się w sytuacji sam na sam z Kuciakiem, ale przegrał pojedynek. Chwilę później stadionowy zegar wskazał wynik 2:2, a kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Paixao. Analiza VAR wykazała jednak, że Portugalczyk znajdował się na pozycji spalonej. Tym samym jeden z kandydatów do gola kolejki został zaprzepaszczony. Po nerwowym początku drugiej połowy Pogoń uspokoiła grę. Szczecinianie kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń, trzymając rywali z dala od własnej bramki. Raz po raz starali się także atakować, głównie za sprawą Grosickiego i Almqvista. Atakujący "Portowców" rozegrali bardzo udane zawody, a przy odrobinie większym szczęściu i skuteczności mogliby kończyć je z co najmniej dwukrotnie wyższą liczbą bramek. Ostatecznie najważniejsze dla Pogoni było jednak w sobotę zwycięstwo. Udało się dowieźć je do samego końca, a parapetówka zakończyła się w równie dobrym nastroju, w jakim się rozpoczęła. Teraz przed piłkarzami, zarządem i kibicami kolejne zadanie: utrzymać tak wysoką frekwencję na dłużej. Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 2:1 (2:1) Bramki: 0:1 Maciej Gajos 14'1:1 Pontus Almqvist 37'2:1 Kamil Grosicki 39' Jakub Żelepień, Interia