Dla nikogo tajemnicą nie było, że w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy poprzeczka pójdzie w przypadku Pogoni Szczecin mocno w górę. W poprzedniej fazie "Portowcy" rozbili w dwumeczu Linfield FC 8:4. Teraz wpadli jednak na ekipę z zupełnie innej półki - KAA Gent to przecież ćwierćfinalista Ligi Konferencji Europy z ubiegłego sezonu, który odpadł dopiero z późniejszym triumfatorem - West Hamem. Różnica poziomów była oczywista, ale entuzjazm nie opuszczał piłkarzy i kibiców Pogoni. Belgowie szybko sprowadzili jednak szczecinian na ziemię. Gent - Pogoń: Katastrofa "Portowców" w pierwszej połowie Przed meczem pisaliśmy na naszych łamach, że jeśli w składzie belgijskiego zespołu pojawi się Gift Orban, szczecinianie będą mieli poważne problemy. Nigeryjski napastnik przebojem wdarł się bowiem do drużyny i strzela jak na zawołanie. Dzięki swojej skuteczności przyciągnął zainteresowanie ze strony Tottenhamu, a jego absencja w dwóch ostatnich meczach - zdaniem belgijskich dziennikarzy - była z tym silnie powiązana. W 13. minucie otworzył wynik spotkania, choć należy dodać, że wydatnie pomógł mu w tym bramkarz Pogoni, Bartosz Klebaniuk. 21-latek, który zastępuje kontuzjowanego Dantego Stipicę, wybił piłkę przed siebie, a Gift momentalnie do niej dopadł i z bliska wepchnął do siatki. To był dopiero początek katastrofy. W 36. minucie Nigeryjczyk podwyższył na 2:0, lobując bramkarza strzałem głową. Gent miał już ten mecz w garści i nie zamierzał się zatrzymywać. Znów wsparciem okazał się Klebaniuk, który sprezentował gospodarzom bramkę na 3:0. Podał piłkę prosto pod nogi Hugo Cuypersa, a ten uderzył do pustej bramki. W doliczonym czasie gry ten sam zawodnik ustrzelił dublet - było 4:0. Pogoń Szczecin w fatalnej sytuacji przed rewanżem W drugiej połowie Pogoń nie miała już czego bronić. Jens Gustafsson zdecydował się na dwie zmiany w przerwie, posyłając na boisko Rafała Kurzawę i Alexandra Gorgona. Jako pierwszy sygnał do ataku dał jednak Leonardo Koutris, który uderzył obok bramki. "Portowcy" najwyraźniej uwierzyli, że są w stanie przynajmniej konstruować ofensywne akcje i kilkukrotnie na przestrzeni kolejnych minut to udowodnili. Bliski szczęścia był choćby Kamil Grosicki. Polska rośnie w rankingu UEFA. Wielki sukces i trzecie miejsce w Europie Gent dał się przyjezdnym wyszaleć, a później znów pogrążył. W 64. minucie Orban ustrzelił hat-tricka, mijając obrońców i posyłając piłkę obok bezradnego Klebaniuka. Ze szczecinian znów uszło powietrze i byli dla rywali tylko tłem. Przed rewanżem są więc w fatalnej sytuacji - przegrywają 0:5. Swojego honoru będą bronić w przyszły czwartek. Pierwszy gwizdek o 18:00. Jakub Żelepień, Interia