Domowa potyczka z Islandczykami potoczyła się po myśli szczecinian. Zwłaszcza w pierwszej połowie goście nie mieli niczego do powiedzenia - biernie przyglądali się huraganowym atakom gospodarzy. Przy stanie 4-0 "Portowcom" przydarzył się jednak moment dekoncentracji, który kosztował utratę bramki. KR Reyjkavik - Pogoń Szczecin: Czas na rewanż Pomimo tego sytuacja wyjściowa jest więcej niż dobra. W klubie panuje znakomita atmosfera - oto bowiem udało się odnieść pierwsze w historii Pogoni zwycięstwo w Europie. W czwartkowy wieczór piłkarze mogą natomiast świętować pierwszy awans do drugiej rundy. Tam czekać będzie na nich już znacznie poważniejszy rywal - duńskie Broendby. Piłkarze szczecińskiego klubu będą musieli wkrótce odpowiedzieć na niezwykle trudne pytanie: czy potrafią uniknąć owianego złą sławą pocałunku śmierci? Doświadczały go przeróżne ekipy ligowe, w ostatnich latach chociażby Śląsk Wrocław, Lech Poznań, Zagłębie Lubin czy Legia Warszawa. Łączenie gry na dwóch (a z Pucharem Polski nawet trzech) frontach nie jest zadaniem łatwym. Zwłaszcza dla Pogoni, która nigdy w swojej historii tego nie robiła. Przypomnijmy: rok temu szczecinianie odpadli z eliminacji Ligi Konferencji Europy już po pierwszym dwumeczu z NK Osijek. Z Chorwatami zagrali u siebie w czwartek, a już w niedzielę inaugurowali ligę. Tydzień później europejską rywalizację mieli z głowy. Kosta Runjaic nie musiał więc zbytnio rotować składem i z przerażeniem sprawdzać markerów zmęczeniowych swoich piłkarzy. Pogoń Szczecin musi poradzić sobie z grą na kilku frontach Teraz sytuacja jest inna. Pogoń zaczęła grę w Europie 7 lipca - od I rundy, tym samym początek sezonu był dla "Portowców" przyspieszony o ponad tydzień. To rzecz jasna wymusiło zmiany w okresie przygotowawczym i jeszcze bardziej zmniejszyło margines błędu nowego szkoleniowca. - Wciąż jesteśmy w okresie, w którym musimy rosnąć jako drużyna, tworzyć kolektyw czy budować własną pewność siebie. Po to, by prezentować się jako drużyna i jako piłkarze tak, jak powinni to robić zawodnicy Pogoni. Nie chcę porównywać tych kwestii czy wybierać między nimi, natomiast najważniejszą sprawą jest awans do kolejnej rundy - mówił Jens Gustafsson. W najbliższych dniach "Portowcy" odczują trudy pucharowej rywalizacji przemieszanej z ligową codziennością. Z Islandii wrócą w piątek nad ranem, w sobotę odbędą jeden trening, a w niedzielę podejmą w pierwszej kolejce Ekstraklasy Widzew Łódź. Cztery dni później, w czwartek, czeka ich natomiast (pod warunkiem awansu) domowa potyczka z Broendby. Po - jak zakładamy - intensywnym meczu nie będzie jednak czasu na regenerację, bo w sobotę piłkarze będą musieli wsiąść do autokaru i pojechać do Wrocławia na mecz z tamtejszym Śląskiem. Później czeka ich z kolei lot do Kopenhagi, a zaraz potem starcie z Jagiellonią Białystok przed własną publicznością. Na całe szczęście dla klubu udało się w końcu dopiąć dwa ważne transfery (a także jeden przyszłościowy - z udziałem młodego bramkarza Macieja Kowala). Każdy dodatkowy piłkarz to dla sztabu szkoleniowego większa możliwość rotacji składem. Jakub Żelepień, Interia