Na takie ruchy zdecydowały się: Lechia, Raków i Lech. Jedynie Pogoń podjęła decyzję, że pomimo dwumeczu z Brøndby, nie rezygnuje z rozegrania starcia wyjazdowego przeciwko Śląskowi Wrocław. Pogoń Szczecin nie przekłada meczu ze Śląskiem Wrocław Trener Jens Gustafsson jest bowiem przekonany, że jego zespół znajduje się w doskonałej formie fizycznej. - Nie przełożyliśmy żadnego meczu, bo jesteśmy fizycznie na bardzo wysokim poziomie i trenowaliśmy bardzo długo, aby na taki poziom wskoczyć. Podoba nam się aktualna sytuacja. Cieszymy się, że możemy grać często. Właśnie tak chcemy grać na dłuższą metę. Jest to wyzwanie, jakiego oczekiwaliśmy - tłumaczył Szwed. Faktycznie - druga połowa czwartkowego spotkania potwierdza słowa szkoleniowca. Pogoń, po bardzo słabych 45 minutach, przeszła odmianę w przerwie i na drugą połowę wyszła z turbodoładowaniem. Przytoczmy garść statystyk: posiadanie piłki na poziomie 69%, 14 sytuacji bramkowych (przy jednej rywali), osiem rzutów wolnych i sześć rożnych. "Portowcy" włączyli ofensywny tryb i sumiennie pracowali na wyrównanie. To stało się faktem w 84. minucie i do Kopenhagi szczecinianie pojadą z nadziejami na awans. Zanim jednak ruszą do Danii, czeka ich wyprawa do Wrocławia. W niedzielę zmierzą się z tamtejszym Śląskiem. Będzie to - jak wspomnieliśmy - jedyny mecz z udziałem tegorocznego pucharowicza. Czy Pogoń stać będzie na tempo, które zaprezentowała w drugiej połowie pucharowego boju? Wydaje się, że tym razem trener Gustafsson powinien zdecydować się na jakieś roszady w składzie. W czterech meczach tego sezonu eksploatował bowiem mocno swoich podstawowych zawodników. Zgodnie z przepisami, każdy klub reprezentujący Ekstraklase w Europie może przełożyć swój mecz raz w czasie trwania trzech pierwszych rund eliminacyjnych i drugi raz, jeśli awansuje do czwartej. Jakub Żelepień, Interia