Kosta Runjaic pracował w Pogoni od listopada 2017 roku. Obejmował zespół w opłakanym stanie. "Portowcy" byli rozbici po nieudanych rządach Macieja Skorży, zamykali ligową tabelę, a na dodatek mieli za sobą serię kilku spięć z kibicami. Przyjaciele odradzali Niemcowi podjęcie się tej pracy, ale on zdecydował inaczej. Spędził kilka długich godzin na rozmowie z prezesem Jarosławem Mroczkiem i dyrektorem sportowym Dariuszem Adamczukiem. Dyskutowali o wszystkim, tylko nie o... pieniądzach. To zostawili na sam koniec. Najpierw chcieli mieć pewność, że pomiędzy całą trójką zaiskrzy. Zaiskrzyło. Runjaic uwierzył w koncepcję przedstawioną przez dwóch działaczy. Był też od roku bezrobotny, więc ten fakt zapewne również nie pozostawał bez znaczenia. W każdym razie objął drużynę, a kilka miesięcy później cieszył się ze spokojnego utrzymania w Ekstraklasie. Pogoń Szczecin: Prezes wbił szpilę Runjaicowi W kolejnych sezonach klub rozwijał się dynamicznie. Runjaic zyskiwał coraz większą władzę, czując się przy tym coraz pewniej. W którymś momencie proporcje zostały przekroczone, a trener zaczął odnosić wrażenie, że jest alfą i omegą. Pomiędzy Niemcem a zarządem dochodziło do coraz większej liczby nieporozumień, które musiały doprowadzić do rozstania. Zresztą i tak w czerwcu wygasał kontrakt Runjaica, a sam Niemiec kilka miesięcy wcześniej zaczął już flirt z Legią Warszawa. Wiosną Pogoń stanęła przed historyczną szansą na pierwsze mistrzostwo kraju. Drużyna koncertowo ją jednak zmarnowała, po raz kolejny zawalając finisz sezonu. W wywiadzie udzielonym TVP3 Szczecin prezes Jarosław Mroczek odniósł się do tej kwestii, przy okazji wbijając szpilę Runjaicowi. - Musi Pan wsiąść w pociąg, wziąć kamerę, jechać do Warszawy i rozmawiać z tym trenerem, który trenuje dzisiaj Legię Warszawa - odparł sternik klubu redaktorowi Krzysztofowi Dziedzicowi, który zapytał, dlaczego Pogoń nadal nie ma w dorobku tytułu mistrzowskiego. - Odpowiedzialność jest tam troszeczkę. Kwestia przygotowania mentalnego drużyny do najważniejszych spotkań - wiemy, że to się nie udało. Byliśmy bardzo blisko. Zawsze będę na to patrzył jak na sport, że nie zawsze wyjdzie. Byłem oczywiście zły. Ja bym się nie skupiał na szukaniu winnych, bo to nam nic nie da. Musimy mówić o tym, co trzeba zmienić, aby tych sytuacji nie było. Nawet ten przegrany mecz z Rakowem pokazał, że można do takich spotkań inaczej podchodzić. Myślę, że byliśmy w tym meczu lepszą drużyną, tylko zabrakło nam szczęścia - kontynuował Mroczek. W obecnym sezonie Pogoń prowadzi Jens Gustafsson. Po rundzie jesiennej zespół plasuje się na czwartym miejscu z dwunastoma punktami straty do lidera - Rakowa Częstochowa. Jakub Żelepień, Interia