W lepszych humorach po tym meczu będą na pewno podopieczni Piotra Stokowca, którzy z boiska wicelidera wywieźli cenny punkt i awansowali na piąte miejsce w tabeli. Dla Czesława Michniewicza, trenera Pogoni Szczecin, poniedziałkowe spotkanie było szczególne. Jako szkoleniowiec Zagłębia osiągnął największy sukces w karierze - wywalczył mistrzostwo Polski w 2007 roku. Teraz liczy, że z Pogonią również będzie święcił triumfy. Przed tym meczem "Portowcy" byli wiceliderem Ekstraklasy, a w dodatku jeszcze w tym sezonie nie przegrali. Przeciwko Zagłębiu Michniewicz wystawił jedną z najmłodszych jedenastek w tym sezonie. Na ławce rezerwowych usiedli doświadczeni gracze, m.in. Rafał Murawski (uraz łydki), Władimer Dwaliszwili i Patryk Małecki. Średnia wieku piłkarzy podstawowego składu wynosiła zaledwie 23,7 lat. Jedynie Jagiellonia Białystok w pierwszej kolejce zagrała młodszą jedenastką. Już na początku spotkania faulował Aleksandar Todorovski, a Pogoń miała dobrą okazję do uzyskania prowadzenia. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Takafumi Akahoshi, a o górną piłkę powalczył Jakub Czerwiński. Zwycięsko z tego starcia wyszedł jednak bramkarz Konrad Forenc. Kilka minut później Maciej Dąbrowski bardzo ostro potraktował Łukasza Zwolińskiego. Napastnik Pogoni padł na murawę jak rażony piorunem, a Adam Frączczak ustawił piłkę do rzutu wolnego. Kapitan gospodarzy uderzył jednak fatalnie - nad poprzeczką bramki Forenca. Najlepszą okazję w pierwszej połowie gospodarze stworzyli sobie jednak kilkanaście minut później. Prawą stroną urwał się Miłosz Przybecki, dośrodkował dokładnie na głowę Frączczaka, ale znakomitym refleksem popisał się Forenc. Tylko dzięki jego wyśmienitej interwencji na linii, goście zachowywali czyste konto. Od tego momentu role się odwróciły. Do głosu doszło Zagłębie, a nieporadna Pogoń zaczęła grać ostrzej. W ciągu sześciu minut jej piłkarze zostali ukarani trzema żółtymi kartkami. A goście stwarzali sobie więcej sytuacji, szczególnie po dośrodkowaniach z rzutów wolnych. Gdy ma się jednak w składzie takie dwie wieże jak Jakub Czerwiński i Jarosław Fojut, trudno przegrywać powietrzne pojedynki. Stoperzy Pogoni doskonale wywiązywali się ze swych obowiązków i nie pozwalali gościom na zbyt wiele we własnym polu karnym. Dzięki temu do przerwy było 0-0. Kilka minut po zmianie stron Michniewicz zdecydował się wytoczyć ciężkie działa. Doświadczony Dwaliszwili zastąpił młodego Listkowskiego, ale na niewiele się to zdało, bo wciąż więcej okazji mieli goście. Więcej kreatywności w grze drugiej linii "Portowców" miał też wnieść Patryk Małecki. Gdy tylko pojawił się na boisku, pokazał się z dobrej strony, bo udanie dośrodkował, ale później zgasł. Cierpliwy był za to Piotr Stokowiec. Długo ufał piłkarzom, których posłał na boisko od pierwszej minuty, a pierwszej zmiany dokonał w 67. minucie. Rozgrywający Jan Vlaszko zastąpił Adriana Rakowskiego. Słowak natychmiast rozruszał ofensywę przyjezdnych. Duże wrażenie robią szczególnie dokładnie wykonywane stałe fragmenty gry. Co jednak z tego, skoro w powietrzu dominowali Fojut z Czerwińskim.Doskonałą okazję Pogoń miała w 82. minucie. Lewym skrzydłem urwał się Małecki, złamał do środka i uderzył po długim słupku. Piłka minimalnie jednak pofrunęła obok bramki, a skrzydłowy tylko schował twarz w dłoniach.Pod koniec obudził się Zwoliński, który uderzył zza pola karnego. Znów jednak wyśmienitą interwencją na linii popisał się Forenc, który wyrósł na bohatera spotkania. Gdyby nie jego wysoka dyspozycja, Zagłębie mogło stracić w Szczecinie punkty. Z drugiej strony, już w doliczonym czasie gry, równie dobrą interwencją popisał się Dawid Kudła po strzale Arkadiusza Woźniaka. Powiedzieli po meczu:Piotr Stokowiec (trener Zagłębia): - Za nami emocjonujące spotkanie. Tak wyglądało to z ławek trenerskich. Jestem zadowolony z tego jak graliśmy, fajnie kreowaliśmy. Brakowało trochę sytuacji pod bramką. Wynik mógł być lepszy, ale granica między zwycięstwem i porażką jest bardzo cienka. Miałem możliwość zagrania innym ustawieniem. Nie jak zwykle 4-4-2 tylko z jednym napastnikiem. Po dzisiejszej walce jest dwóch rannych. Czesław Michniewicz (trener Pogoni): - Zanim mecz się zaczął, mieliśmy kłopoty. Do końca walczyliśmy o zdrowie naszego kapitana. Bez Rafała Murawskiego jeszcze nie graliśmy. Jeszcze w przerwie Rafał rozgrzewał się, ale powiedział, że ból nie ustał i nie zaryzykowaliśmy jego wystawienia. W pierwszej połowie mieliśmy najlepszą akcję do zdobycia gola. To był trudny mecz. Drugi z rzędu, w którym nie straciliśmy bramki i to cieszy. Nikomu nie mogę odmówić zaangażowania. Ani my, ani Zagłębie nie chciało się odkryć i remis jest wynikiem sprawiedliwym. Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin 0-0 (0-0) Żółte kartki: Lewandowski, Listkowski, Fojut - Ł. Piątek, Todorovski. Pogoń Szczecin: Kudła - Rudol (74. Murayama), Fojut, Czerwiński, Lewandowski - Frączczak, Matras, Akahoshi, Przybecki (62. Małecki) - Zwoliński, Listkowski (52. Dwaliszwili). Zagłębie Lubin: Forenc - Todorovski, Guldan, Dąbrowski, Cotra - Janus, Kubicki, Rakowski (67. Vlaszko), Piątek, Janoszka (82. Woźniak) - Papadopoulos (89. K. Piątek). Widzów: 6214. Sędziował: Jarosław Przybył z Kluczborka.