<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/pogon-szczecin-slask-wroclaw,5910" target="_blank">Zapis relacji z meczu Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław</a><a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/pogon-szczecin-slask-wroclaw,id,5910" target="_blank">Zapis relacji z meczu Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław na urządzenia mobilne</a> W poprzedniej kolejce obie drużyny zafundowały swoim kibicom istną "przejażdżkę rollercoasterem". Wrocławianie przegrywali już z Lechią Gdańsk 0-2, lecz w ostatnich minutach zdołali wywalczyć remis. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia znajdowali się w takim samym położeniu i finalnie spisali się jeszcze lepiej - pokonali Wisłę Płock 3-2. Tym razem emocji było znaczniej mniej, choć początek wcale tego nie zwiastował. Już w pierwszych minutach Śląsk zdołał stworzyć spore zagrożenie. Robert Pich wpadł w pole karne, po czym uderzył z ostrego kąta. Skończyło się tylko na rzucie rożnym, przynajmniej początkowo. Po analizie VAR sędzia Łukasz Szczech zmienił swoją decyzję i podyktował... rzut karny! Powtórki wykazały, że Benedikt Zech ubiegł rywala we własnym polu karnym, trącając piłkę ręką. Wykonania "jedenastki" podjął się Erik Exposito, który najprawdopodobniej zostanie autorem pudła kolejki, o ile nie całej rundy wiosennej. Hiszpan wybrał rozwiązanie siłowe i omal nie posłał futbolówki poza stadion. Był to trzeci niewykorzystany rzut karny w tej kolejce Ekstraklasy. Wcześniej światła bramki z 11 metrów nie zdołali odnaleźć także Igor Angulo (Górnik Zabrze) oraz Flavio Paixao (Lechia Gdańsk). Fani Śląska mieli szczęście, że w znacznie lepszej dyspozycji był Matusz Putnocky, który po upływie 20 minut gry zanotował trzy niezwykle ważne interwencje. Najpierw zatrzymał strzał głową Michalisa Maniasa z bliskiej odległości, potem dwukrotnie interweniował po uderzeniach Srdana Spiridonovicia z kilkunastu metrów. Jeśli chodzi o sytuacje strzeleckie, w kolejnych minutach nie działo się niemal nic. Pogoń wykazywała się większą cierpliwością i poszanowaniem piłki, co znalazło swoje odzwierciedlenie w statystykach (w pierwszej połowie "Portowcy" zanotowali 68 procent posiadania piłki), ale nie w wyniku. Długie wymiany podań rzadko prowadził do stworzenia zagrożenia. Najczęściej kończyły się stratą lub niecelnym dośrodkowaniem Ricardo Nunesa. Kilka minut przed przerwą przypomniał o sobie kapitan gospodarzy Sebastian Kowalczyk. 21-latek zwiódł w polu karnym Piotra Celebana i uderzył tuż przy bliższym słupku. Putnocky znów był jednak na posterunku. Po zmianie stron "Portowcy" śrubowali swoje statystyki dotyczące posiadania piłki. Po kilku minutach to Śląsk przejął inicjatywę. Sytuacji bramkowych było jednak wciąż jak na lekarstwo. Kibice ożywili się w 55. minucie, gdy Putnocky zanotował pierwszą niepewną interwencję. Słowak wypuścił z rąk piłkę zacentrowaną z lewej flanki, lecz na jego szczęście w sukurs przyszedł mu Dino Sztiglec, który wybił piłkę na rzut rożny. W 61. minucie na murawie zameldował się Paweł Cibicki, który był jednym z głównych bohaterów szczecinian w starciu z Wisłą Płock. 26-letni snajper dał sygnał do ataku atomowym uderzeniem z rzutu wolnego z kilkudziesięciu metrów - posłał piłkę tuż nad poprzeczką. W 79. minucie Cibicki huknął ponownie - tym razem dobrze celując z woleja. Putnocky nie dał się pokonać, tak jak kilka minut później po strzale głową Jakuba Bartkowskiego. Wynik nie uległ już zmianie, a obie ekipy po bezbramkowym remisie podzieliły się punktami. Tomasz Brożek <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy</a> Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 0:0 Żółta kartka: Sztiglec Sędzia: Łukasz Szczech (Kobyłka) Widzów 4 000 Pogoń Szczecin: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Zech, Nunes - Podstawski, Dąbrowski, Kowalczyk, Listkowski (74. Benyamina), Spiridonović (87. Stec) - Manias (60. Cibicki) Śląsk Wrocław: Putnocky - Musonda, Celeban, Żivulić, Sztiglec - Mączyński, Łabojko, Pich (82. Gąska), Chrapek, Płacheta (88. Bergier) - Exposito (46. Raiczević)