Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk Zapis relacji dla urządzeń mobilnych z meczu Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk Lechia zdawała sobie sprawę, że tylko zwycięstwo może przedłużyć szansę gdańskiego klubu na mistrzostwo Polski. Było to widać w nastawieniu gdańskiej drużyny, która od początku rzuciła się rywalowi do gardła, próbując jak najszybciej wyjść na prowadzenie. I aż dziwne, że tego nie uczyniła. Sygnał do ataku dał Konrad Michalak. Skrzydłowy urwał się z prawej strony i oddał nieoczekiwany strzał, a zaskoczony Jakub Bursztyn nie zdążył z interwencją. Bramkarza Pogoni uratował słupek, lecz dobijający Flavio Paixao powinien bez problemu umieścić piłkę w bramce. Trafił jednak prosto w Bursztyna. Chwilę później "Portowców" ratować musiał Sebastian Walukiewicz, który w ostatniej chwili przeciął podanie do Jarosława Kubickiego. Gdyby piłka doszła do adresata, Kubicki miałby przed sobą pustą bramkę. W kolejnej akcji piłkarze Lechii już zaczęli się cieszyć, ale bohaterem Pogoni został drugi ze środkowych obrońców, Mariusz Malec. Po dośrodkowaniu z lewej strony Filipa Mladenovicia piłkę wzdłuż bramki zgrał Flavio Paixao i wydawało się pewne, że Michał Nalepa głową zdobędzie bramkę. Uderzył poza zasięgiem bramkarza, lecz na linii bramkowej znajdował się właśnie Malec. Nalepa dobijał jeszcze piętą, jednak futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Minutę później dwójkową akcję przeprowadzili Paixao z Lukaszem Haraslinem, ale słowacki skrzydłowy niepotrzebnie zwlekał z oddaniem strzału. Z dystansu strzelali za to Patryk Lipski i Daniel Łukasik, lecz bez powodzenia. "Uff..." - odetchnęli kibice Pogoni, gdy tej udało się przetrwać 20-minutowy szturm na bramkę Bursztyna. Gospodarze postanowili wziąć się w garść i także pokazać rywalom na co ich stać. Zwiastunem tego była akcja Adama Buksy, który w polu karnym przyjęciem uwolnił się spod opieki obrońcy i uderzył z ostrego kąta, a w bramce udanie interweniował Duszan Kuciak. Kilka minut później Buksa raz jeszcze wypracował sobie pozycję strzelecką i uderzył dwukrotnie, trafiając kolejno w dwóch stoperów Lechii. Po nim dobijał jeszcze Zvonimir Kożulj, ale także w rywala. Pod koniec pierwszej połowy w doskonałej sytuacji znalazł się Sebastian Kowalczyk, lecz z niewiadomych przyczyn wolał wdać się w drybling, niż uderzać na bramkę. "Kowalczyk może nie wyjść na drugą połowę, bo Kamil Drygas pewnie urwie mu głowę w szatni!" - opisał obrazowo reakcję kapitana Pogoni komentator Canal +. W doliczonym czasie pierwszej połowy "Portowcy" domagali się podyktowania rzutu karnego, bo piłka w polu karnym odbiła się od ręki Nalepy, co przeszkodziło w akcji Buksie. Sędzia Zbigniew Dobrynin nakazał jednak kontynuować grę. W przerwie meczu trener Kosta Runjaić dokonał dwóch zmian, ale boiska nie opuścił Kowalczyk, co oznacza, że Drygas pohamował swoje emocje w przerwie spotkania. Opuścili je za to David Stec, który obejrzał żółtą kartkę, i Adam Buksa. Napastnik Pogoni odczuwał ostry ból żebra i istniało ryzyko odniesienia kontuzji. W pierwszej połowie sytuacji było mnóstwo, ale zabrakło goli. Sytuacja zmieniła się na początku drugiej części. Pierwszy gol był fantastycznym popisem umiejętności 18-letniego stopera Pogoni, Sebastiana Walukiewicza. Środkowy obrońca wyprowadził piłkę z własnej połowy i po wymienieniu kilka podań otrzymał ją z powrotem w polu karnym rywala. Przymierzył tuż przy słupku i mistrzostwo zaczęło się od Lechii niebezpiecznie oddalać. Goście nie składali jednak broni i 10 minut później Nalepa był bliski zdobycia przepięknej bramki. Obrońca Lechii uderzył z rzutu wolnego z około 35 metrów i trafił w poprzeczkę! Lechia doprowadziła do wyrównania w kontrowersyjnych okolicznościach. Po jednym z dośrodkowań goście reklamowali zagranie ręką Malca, ale sędzia nie przerwał gry. Co więcej, Pogoń wyszła z kontrą, którą faulem przerwał Mladenović, za który ujrzał żółtą kartkę. Korzystając z przerwy sędzia udał się jednak do monitora VAR i... wskazał na jedenasty metr! "Portowcy" protestowali, ale to nic już nie dało. Rzut karny wykonał wprowadzony z ławki Artur Sobiech i uderzył nie do obrony! Dwie minuty później sytuacja zmieniła się o 180 stopni, w stosunku do tego co było jeszcze przed chwilą. Długie podanie za plecy obrońców dostał Konrad Michalak i zrobił użytek ze swojej niebywałej szybkości, uciekając Hubertowi Matyni. W polu karnym opanował piłkę i uderzył płasko obok Bursztyna. 2-1, Lechia wciąż była w grze o mistrzostwo kraju! Gdyby ktoś powiedział wtedy, że spotkanie dopiero nabiera rozpędu, zostałby uznany za wariata. To był jednak dopiero początek. Najpierw dwie rakiety odpalił Zvonimir Kożulj i z 1-2 nagle zrobiło się 3-2 dla Pogoni. Najpierw bośniacki pomocnik dopadł do piłki w polu karnym i bardzo efektownie uderzył z powietrza. Kuciak nawet nie zdążył interweniować. Ledwo Lechia rozpoczęła od środka, a piłkę znów przejęła Pogoń. Kilka podań wystarczyło, by Kożulj znalazł się niepilnowany przed polem karnym i huknął nie do obrony! Szaleństwo w Szczecinie, Pogoń znów na prowadzeniu. Nikogo nie zdziwiłoby, gdyby dwa ciosy totalnie zdeprymowały zespół Piotra Stokowca. Poddanie się nie byłoby jednak w stylu Lechii. Dwie minuty po drugiej bramce Kożulja, w 85. minucie spotkania było już 3-3. Spod linii bocznej dośrodkował Patryk Lipski, a Sobiech minął się z piłką w polu karnym. To wystarczyło jednak do zaskoczenia Bursztyna i piłka wylądowała w siatce. Mało dramaturgii? Nie! W 89. minucie meczu Sobiech znalazł się w sytuacji sam na sam z Bursztynem. Snajper Lechii zachował zimną krew i bardzo precyzyjnym strzałem przy słupku dał prowadzenie gdańszczanom. 4-3, co za historia! Lechia wciąż zostaje w grze o mistrzostwo Polski! Drużyna z Gdańska zrównała się punktami z Legią Warszawa. Ta dziś wieczorem zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań. Wojciech Górski Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 3-4 (0-0) Bramki: 1-0 Walukiewicz (52.), 1-1 Sobiech (71. - z rzutu karnego), 1-2 Michalak (73.), 2-2 Kożulj (80.), 3-2 Kożulj (83.), 3-3 Lipski (85.), 3-4 Sobiech (89.). Żółta kartka - Pogoń Szczecin: David Stec, Tomas Podstawski, Kamil Drygas. Lechia Gdańsk: Filip Mladenovic, Artur Sobiech. Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 4 155. Pogoń Szczecin: Jakub Bursztyn - Jakub Bartkowski, Sebastian Walukiewicz, Mariusz Malec, Hubert Matynia - David Stec (46. Radosław Majewski), Tomas Podstawski (77. Santeri Hostikka), Zvonimir Kozulj, Sebastian Kowalczyk, Kamil Drygas - Adam Buksa (46. Soufian Benyamina). Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic - Konrad Michalak (85. Steven Vitoria), Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Patryk Lipski, Lukas Haraslin (68. Mateusz Żukowski) - Flavio Paixao (56. Artur Sobiech). Po meczu Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk powiedzieli: Piotr Stokowiec (trener Lechii): "Szalony mecz. Zdobyliśmy bezcenne trzy punkty na trudnym terenie. Bardzo się z tego cieszymy. Zwycięstwo najważniejsze. Długo będą się jeszcze toczyć dyskusje w jakich okolicznościach do tego zwycięstwa doszło, bo w tym meczu mogła wygrać Pogoń i mogliśmy my. Skończyło się na naszym zwycięstwie. Po takiej passie, jaką ostatnio notowaliśmy, wynik jest bardzo dobry. Poprzednie mecze nie graliśmy źle, ale je przegraliśmy. Toteż cieszę się i gratuluję mojej drużynie, bo nie jest łatwo grać po dwóch porażkach. Nie patrzymy na to, co możemy stracić, tylko na to, co możemy ugrać. My nic nie musimy. Nawet jakbyśmy przegrali wszystkie mecze do końca, to nie dam sobie wmówić, że coś przegraliśmy. Ten sezon wygraliśmy, a teraz możemy tylko zyskać". Kosta Runjaic (trener Pogoni): "Widzieliśmy dobry, ciekawy mecz z wieloma bramkami. Mieliśmy słabe momenty gry w obronie i dlatego przegraliśmy. Sędzia nie miał na to wpływu i to przekazałem drużynie. Musimy się rozwijać i rosnąć. Po to jesteśmy w ósemce. W głowach mamy już następny, trudny mecz z Lechem Poznań. Lechii życzę powodzenia w walce o mistrzostwo. Dziś mieli wiele szczęścia. W pierwszej połowie Adam Buksa miał kilka ciężkich pojedynków i obawiam się, że może się skończyć odnowieniem kontuzji sprzed kilku miesięcy.". Wyniki, terminarz i tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy Wyniki, terminarz i tabela grupy spadkowej Ekstraklasy