<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa - terminarz, strzelcy, wyniki, tabela</a> Przed tym meczem jedno było pewne - któryś z zespołów musiał zakończyć fatalną serię. Lechia przegrała cztery ostatnie starcia w Ekstraklasie, a Pogoń od sześciu spotkań nie potrafiła wygrać. Lechia zagrała w Szczecinie jak o życie. Podopieczni trenera Thomasa von Heesena po raz pierwszy od dłuższego czasu pokazali się z naprawdę dobrej strony i w pełni zasługiwali na wygraną. Akcje gości były bardzo poukładane, stwarzali więcej sytuacji (13 strzałów w pierwszej połowie - wobec trzech gospodarzy), a brak prowadzenia mogą zrzucić na nieskuteczność zawodników ofensywnych i... sędziego.Wracający do Ekstraklasy po dwóch latach arbiter Tomasz Wajda z Żywca nie zaliczy tego występu do udanych. W pierwszej połowie powinien odgwizdać dwa rzuty karne gościom, ale nie podjął odważnych decyzji. Najpierw faulowany przez Jakuba Czerwińskiego był Grzegorz Kuświk, ale sędzia pozwolił piłkarzom grać dalej, a Sławomir Peszko uderzył po długim słupku minimalnie niecelnie. Arbiter powinien podyktować za zagranie stopera gości rzut karny. Źle zachował się także w 37. minucie. Odważnie do przodu ruszył Paweł Stolarski, który był faulowany w polu karnym Pogoni przez Nevena Markovicia, ale w tej sytuacji gwizdek arbitra także milczał. Najaktywniejszym piłkarzem gości w pierwszej części był Sławomir Peszko, który raz po raz atakował lewym skrzydłem. Jak na razie to jeden z nielicznych dobrych występów Peszki w barwach Lechii, który chyba wziął sobie do serca przyszłoroczne Euro. W formie z kilku poprzednich meczów miałby duże problemy z wywalczeniem miejsca w kadrze na przyszłoroczne mistrzostwa Europy.Pogoń atakowała rzadziej, ale także miała swoje okazje. Najlepszą zmarnował Adam Frączczak, który dostał znakomite, kilkudziesięciometrowe podanie od Patryka Małeckiego, ale uderzył nad poprzeczką. W drugiej części także lepsza była Lechia. Pogoń ograniczała się do nielicznych kontrataków, a podopieczni Thomasa von Heesena prowadzili grę. Po jednej z ich akcji Gerson uderzył w poprzeczkę, a strzały Makuszewskiego czy Kuświka były naprawdę groźne. Pogoń natomiast straszliwie się męczyła. Czesławowi Michniewiczowi wyraźnie brakuje napastnika, jakim na początku sezonu był Łukasz Zwoliński. W ofensywie gospodarze prezentowali się bardzo słabo, bo jeśli nawet stwarzali sytuacje, to nie potrafili ich wykorzystać.W drugiej odsłonie tempo trochę spadło. Bardziej przekonujący byli goście, ale nie umieli przekuć przewagi na bramki.Końcówka należała jednak do gospodarzy. Kapitan Rafał Murawski wziął sprawy we własne ręce i już w doliczonym czasie gry zapewnił Pogoni zwycięstwo 1-0! Dzięki temu zespół Michniewicza przerwał fatalną passę meczów bez porażki.W Szczecinie Lechia pokazywała symptomy wysokich możliwości. Gdyby nie pechowa końcówka i błędy sędziego, goście wreszcie wracaliby do domu w lepszych humorach. Po meczu powiedzieli: Czesław Michniewicz (trener Pogoni): "Lechia w pierwszej połowie była lepsza od nas i mieliśmy trochę szczęścia, że nie straciliśmy bramki. Z pewnością na naszą postawę miał wpływ krótki okres regeneracji. Zrobiliśmy jednak badania i wiedzieliśmy jak przygotować zawodników. Skróciliśmy rozgrzewkę, a w pierwszej połowie moi gracze się oszczędzali. Zdawali sobie sprawę ze swojego zmęczenia. W końcówce meczu uśmiechnęło się do nas szczęście. To cieszy, bo widziałem zwątpienie u swoich piłkarzy. Do Miłosza Przybeckiego, który jest powszechnie krytykowany, uśmiechnął się los, bo miał swój udział przy golu". Thomas von Heesen (trener Lechii): "Jeżeli znowu przegrywa się mecz tak jak w środę, to brakuje mi argumentów. Nie mieliśmy szczęścia i przekonania, co przełożyło się na nasze sytuacje. Do przerwy powinniśmy wygrywać. Natomiast przegrywamy piąty mecz z rzędu i czuję się jakbym ciągle oglądał ten sam film. Próbowałem wszystkiego i nie wiem czy to kwestia szczęścia, kiedy traci się bramkę w doliczonym czasie gry. Na pewno sytuacja nie jest łatwa i trzeba ją przedyskutować w klubie. Muszę się z tym przespać i przemyśleć obecną sytuację". Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 1-0 (0-0) Gol: Murawski (90.+2.) Żółta kartka - Pogoń Szczecin: Patryk Małecki. Lechia Gdańsk: Aleksandar Kovacevic. Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 3 214. Pogoń Szczecin: Jakub Słowik - Mateusz Lewandowski, Jakub Czerwiński, Jarosław Fojut, Sebastian Rudol - Patryk Małecki (70. Miłosz Przybecki), Rafał Murawski, Mateusz Matras, Takafumi Akahoshi (79. Michał Walski), Marcin Listkowski (50. Wladimer Dwaliszwili) - Adam Frączczak. Lechia Gdańsk: Marko Maric - Paweł Stolarski, Gerson , Rafał Janicki, Neven Marković - Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Aleksandar Kovacević (90+1. Mario Maloca), Sebastian Mila (83. Michał Żebrakowski), Sławomir Peszko - Grzegorz Kuświk (67. Grzegorz Wojtkowiak).