Wyniki, terminarz i tabela grupy mistrzowskiej Już pierwsze minuty w wykonaniu obu drużyn były bardzo energiczne. W Szczecinie byliśmy świadkami ciekawego, szybkiego widowiska. Akcja co chwilę przenosiła się z jednej połowy na drugą. Można było jednak odnieść wrażenie, że to Pogoń w pierwszych minutach lepiej prezentowała się na boisku. Podopieczni Dariusza Wdowczyka zapowiadali, że zrobią wszystko, aby zmazać plamę po wysokiej porażce w Krakowie. Czy im się udało? Definitywnie nie. W 11. minucie świetnie wykonał rzut wolny Akahoshi. Do piłki najwyżej wyskoczył Wojciech Golla, ale uderzył ponad bramką. Pogoń atakowała, miała pomysł na rozegranie piłki, ale jej obrońcy popełniali straszliwe błędy. W 33. minucie indywidualną akcję przeprowadził Maciej Makuszewski. Zawodnik "biało-zielonych" popędził na bramkę gospodarzy i płaskim strzałem między nogami Radosława Janukiewicza, zdobył pierwszą bramkę. Najgorsze w tym meczu nadeszło jednak dopiero w 38. minucie. Świetną robotę wykonał Maciej Makuszewski, który odegrał do Sadajewa, a ten poradził sobie z obrońcą Pogoni i pewnym uderzeniem skierował piłkę do siatki! 0-2 i kibice "Dumy Pomorza" byli w szoku. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy, lechiści mogli zdobyć trzecią bramkę, ale Grzelczak nie wykorzystał swojej szansy. "Portowców" schodzących do szatni żegnały przeraźliwe gwizdy. Nie tego oczekiwali szczecińscy kibice. Po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Już na samym początku, po znakomitym dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową uderzał Dąbrowski. Mateusz Bąk popisał się jednak świetną interwencją. Pogoń nie miała już nic do stracenia i powinna atakować. To też czyniła, mniej lub bardziej nieudolnie. W praktyce, to goście kontrolowali w pełni rezultat spotkania. Wdowczyk reagował, wprowadzając w 46. minucie Dominika Kuna i w 71. Michała Walskiego. Na nic jednak się te roszady zdały. W 79. minucie Zaur Sadajew zmarnował sytuację "sam na sam" z bramkarzem! Fatalny błąd obrońców ze Szczecina nie został tym razem wykorzystany. Kilka minut później sytuacja, do której kibice zdołali przywyknąć. Szkoleniowiec "Portowców" nie wytrzymywał nerwowo. Poleciało z jego ust za dużo słów, przez co sędzia był zmuszony odesłać go na trybuny. W końcowych minutach lechiści umiejętnie oddalili grę od swojego pola karnego. I okazało się to skuteczne, bo rezultat nie uległ już zmianie. Ze Szczecina Marcin Szymański Powiedzieli po meczu: Dariusz Wdowczyk (trener Pogoni Szczecin): "Gratuluję trenerowi Lechii zwycięstwa. Zaczęliśmy dobrze spotkanie, mieliśmy przewagę, a rywale byli nastawieni na kontrataki. W naszym zespole nastąpił moment rozkojarzenia, zwłaszcza wśród obrońców i w ten sposób straciliśmy bramki. Niestety, przytrafiają się nam takie chwile gapiostwa. Gdyby na początku drugiej połowy Maciek Dąbrowski zdobył gola na 1:2, losy meczu mogłyby się różnie potoczyć. A tak musimy przełknąć gorzką pigułkę. Była okazja, żeby umocnić się na wysokim miejscu w tabeli, ale kiedy jesteśmy pod presją, nie potrafimy sobie z tym radzić. Musimy nad tym pracować". Ricardo Moniz (trener Lechii Gdańsk): "Zdobycie trzech punktów w Szczecinie to znakomite osiągnięcie mojej drużyny. Pogoń dobrze rozpoczęła spotkanie. Kluczowym momentem była zmiana pechowo kontuzjowanego Krzysztofa Bąka. Do obrony wszedł Jarosław Bieniuk, dokonaliśmy pewnych przesunięć i zaczęliśmy zmieniać oblicze meczu. Mieliśmy dobrych skrzydłowych, Grzelczaka i Makuszewskiego. Ten drugi zdobył gola na 1-0, po chwili podwyższyliśmy wynik. Trzy punkty są dla nas bardzo ważne, wywalczyliśmy zwycięstwo w istotnym dla zespołu momencie". Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 0-2 (0-2) Bramki: 0-1 Maciej Makuszewski (33.), 0-2 Zaur Sadajew (38.). Raport meczowy