Chociaż do końca okna transferowego pozostało już tylko kilka dni, sytuacja Kamila Grosickiego wciąż jest niepewna. Jak informowaliśmy na początku lutego, zawodnik West Bromwich Albion zimą miał kilka ciekawych ofert. Zainteresowane pozyskaniem reprezentanta Polski były m.in. Fatih Karagümrük (gdzie na co dzień gra Artur Sobiech), Alanyaspor (występuje tam Damian Kądzior), Trabzonspor czy Schalke. Najpoważniejsza propozycja pochodziła z Nottingham Forest, które chciało mieć "Grosika" także pół roku temu. Ale skrzydłowy niespodziewanie odrzucił wszystkie opcje transferowe. - Kamil podjął tę decyzję sam. Czy to był dobry ruch? Na razie w klubie jest wciąż postrzegany jako wartościowy zawodnik. Dostał sygnał, że - jeżeli okaże się, iż zostanie w West Bromie - trener Sam Allardyce wciąż będzie brał go pod uwagę przy ustalaniu kadry - zapewnia nas osoba z bliskiego otoczenia Grosickiego. Legia kusi Grosickiego. A może jednak Pogoń? Duży wpływ na decyzję Grosickiego miał mieć telefon od Radosława Kucharskiego, dyrektora sportowego Legii Warszawa, który poinformował zawodnika o zainteresowaniu ze strony mistrzów Polski. Gdy okazało się, że przeszkód nie będą robić Anglicy, z którymi Grosicki związany jest umową do czerwca 2021 roku, transfer wydawał się naprawdę realny. Wtedy jednak... negocjacje utknęły w miejscu. Problemem okazały się oczywiście pieniądze, bo 32-latek w WBA inkasuje co tydzień 40 tys. funtów. Miesięcznie daje to 800 tys. zł, a rocznie - prawie 10 mln zł! Mimo to od kilku dni w polskich mediach pojawiają się informacje, że zawodnik jednak wróci do Polski, chociaż nie do Warszawy, a do Szczecina. Przenosiny Grosickiego z Premier League do PKO BP Ekstraklasy - między innymi według doniesień portalu Meczyki.pl - miały wyjaśnić się w tym tygodniu. Szczecinianie, którzy są liderem Ekstraklasy, mieli rzekomo chcieć postawić wszystko na jedną kartę i zorganizować budżet na pensję wychowanka, który przy Karłowicza występował do 2007 roku. Prezes dementuje. "Nie stać nas na Kamila" O plotki w sprawie rzekomego transferu zapytaliśmy prezesa Jarosława Mroczka. - Jeśli mam być z panem szczery, to w ostatnich tygodniach nie było nic na rzeczy. Pojawiające się w mediach informacje, że jesteśmy blisko porozumienia z Grosickim, to co najwyżej objaw chęci pewnych ludzi, którzy chcieliby, żebyśmy faktycznie sprowadzili Kamila - zapewnia Interię sternik portowego klubu. Mroczek przyznaje jednocześnie, że w styczniu kontaktował się z Grosickim. - To prawda. Nie ukrywam, że odbyła się rozmowa na temat ewentualnej gry Kamila w Pogoni - mówi i dodaje: - Ale to była naprawdę krótka rozmowa. Mówiąc wprost: finansowe oczekiwania Kamila są bardzo wysokie i nie stać nas na ich spełnienie. Dlatego mogę zapewnić, że "Grosika" wiosną w Pogoni nie zobaczycie. Boniek: - W ten sposób oddala się od projektu kadra Potwierdzić negocjacji z Grosickim nie chcą natomiast działacze Legii. A zegar tyka nieubłaganie, bo Grosickiemu na zmianę klubu pozostało tylko kilka dni. A że piłkarz na murawie po raz ostatni pojawił się 19 stycznia, to coraz poważniej brzmią sygnały wysyłane reprezentantowi m.in. przez prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Boniek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział niedawno: - "Kamil nie gra i to mnie smuci, bo w ten sposób oddala się od projektu kadra 2020/21" (...) Mam do niego słabość, czasem piszemy w mediach społecznościowych. Ale w kadrze muszą występować zawodnicy będący w formie, grający na co dzień". Sebastian Staszewski, Interia